DZIECIĘCE,  ubrania dziecięce

Historia jednej szafy

Niniejszym nastąpi ciąg dalszy o szafie…

Przez cały piątek nikt nie odpowiedział na mojego maila, w związku z czym postanowiłam pojechać załatwić sprawę reklamacji osobiście. W sobotę na miejscu nie było żadnych problemów, wszyscy mili i uprzejmi, że och i ach, nowa szafa będzie u nas w ciągu dwóch godzin (do 12). No to my siup do auta, porzuciwszy plany zakupowe, no bo przed szafą zdążyć trzeba.

Musiałam wypełnić sobie czymś czas oczekiwania, gdyż bezczynnie czekać nie potrafię. Uznałam, że najwyższa pora wypróbować nowe biurko i puścić w ruch maszynę (stała bidulka dwa tygodnie nieużywana). W kolejce do uszycia czekała piżamka dla Bąka, taka cieplejsza, flanelowa. Z aplikacją oczywiście. Michu wymyślił, że ma być piesek. Skurczybyk jeden, nie umiem piesków rysować. Owcę dam radę, krowę może, jakiegoś małego owada… Ostatecznie posłużyłam się internetem, który pomysły na pieska miał wszelakie. Narysowałam, pozszywałam, zeżarliśmy obiad i nagle okazuje się, że już prawie 14, a tu szafy brak. Nie powiem, trochę się wkurzyłam.SDC17766

Wysłałam dom na spacer i postanowiłam, że tym razem nie dam się automatowi. Zadzwoniłam i postanowiłam nie zrażać się tym, że jestem na dziewiątej pozycji w kolejce oczekujących na dostąpienie zaszczytu rozmowy z konsultantem. Włączyłam głośnik i zajęłam się gotowaniem dla Młodego. Zanim się doczekałam, dom zdążył wrócić, obiad się zrobił („się” ha ha), wybiła 15. Ale doczekałam się. Miła pani powiedziała, że ktoś nawalił (nie ona przecież) i oczywiście przywiozą nam tę szafę w niedzielę między 8 a 12. Fajnie. Czyli nic nie zrobimy, zatem mogę szyć 🙂

Górę od piżamki skroiłam według Burdy 6/2014 model 138. Trochę poszerzyłam całość i zwiększyłam podkrój szyi, żeby dało się ją w ogóle założyć, bo Burda kazała szyć z tkanin elastycznych, a ja szyłam z flaneli. Wydłużyłam też rękawy. Podkrój wykończyłam pliską materiału ciętą prosto (za mało miałam materiału), ale żeby się ładnie układała, wciągnęłam cieniutką gumkę.SDC17764

Niedzielny czas oczekiwania postanowiłam wypełnić sobie szyciem gatków do piżamki. Nie ma się nad czym rozwodzić. Zajęło to chwilę, bo to chyba najprostsza ubraniowa rzecz do uszycia.SDC17768

Przed 12 szafy nadal nie było, więc znowu wystawiona na próbę nerwów udałam się na zakupy, których nie zrobiliśmy w sobotę. Szafa szafą, ale jeść coś trzeba. Po powrocie nie zastałam żadnych zmian. Dobrze wkurzona postanowiłam zadzwonić. Seksowna pani automat oraz jej towarzysz, również automat, uprzejmy pan zabawiali mnie rozmową przez dobre pół godziny. Tak zabawiona doczekałam rozmowy z konsultantką. A tu znowu lipa! Szafa jeszcze nie wyjechała ze sklepu, ale właśnie samochód wyjeżdża. Tylko do nas. Nic po drodze nie ma do załatwienia. Do nas ze sklepu jest 5 (pięć) minut jazdy. Nie wiem, jak bardzo okrężną drogą jechał, ale po półtorej godziny nadal go nie było. Ja za to byłam już wściekła. Postanowiłam znowu zadzwonić do moich automatycznych przyjaciół. I nim doczekałam się połączenia z kimś żywym, wreszcie ciućmolągi do nas dotarły! O 14 z minutami. Szafę wnieśli, szafę wynieśli. Git.SDC17782

SDC17779

Kiedy poprosiłam Misiaka, żeby przymierzył piżamkę, ochoczo ją założył i już nie chciał zdjąć 🙂 Nie powiem, miło mi się zrobiło i słodycz me serce zalała. Do wieczora skręcaliśmy szafę i bebechy oraz ogarnialiśmy dom po całym zamieszaniu. Misiak pomagał, jak umiał 🙂 SDC17760

Ps. Myślałam, że będzie górka, ale tu, kurna, ciągle dołek. Wspomnę następnym razem może.

Brak komentarzy

Skomentuj Joanna Krzepina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *