inne

Niecodziennie

Zwykle przychodzę do Was, chcąc podzielić się historiami dotyczącymi moich kolejnych szyciowych przedsięwzięć, zza których czasami tylko wystają osobiste skrawki mojej codzienności. Ostatnie miesiące jednak były dla mnie na tyle trudne i wiele w moim życiu zmieniły, że czuję, że bez podzielenia się tym z Wami powrót do blogowania w dotychczasowym tonie byłby dla mnie niemożliwy. A przecież wciąż chcę się z Wami dzielić moim szyciowym światem. Część z Was poznałam osobiście, część – czuję jakbym znała w realu, choć jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. Dlatego chcę zaprosić Was dziś do przeczytania tego wyjątkowego wpisu.

***

Gdyby przyszło mi sięgnąć pamięcią aż do czasów wczesnego dzieciństwa, gdybym uparła się, by wyliczyć wszystkie moje aktywności, które na pewien czas pochłaniały mnie bez reszty i stawały się choćby na chwilę moją pasją, to nie wiem, czy byłabym w stanie sobie to wszystko przypomnieć. Byłam zuchem, tańczyłam w zespole, chodziłam na zajęcia plastyczne, śpiewałam w konkursach piosenki dziecięcej (choć głosu nie miałam, ale za to szczerą chęć publicznego śpiewania), grałam w siatkówkę, grałam w koszykówkę (w szkolnych reprezentacjach), szyłam, robiłam na drutach, pochłaniałam książki, pisałam do szuflady, układałam nowe teksty do istniejących już melodii, próbowałam gry na gitarze, należałam do kółka filmowego i zawsze, ale to zawsze miałam poczucie, że mogę, jeśli tylko będę chciała.

Miałam szczęście być dzieckiem mamy, która bez wyjątku akceptowała wszystkie moje wybory. Miałam szczęście być wspieraną i chwaloną, czasem nawet na wyrost i aż do przesady. Pewnie to dlatego, że gdy jako wczesna nastolatka samodzielnie upiekłam swoje pierwsze ciasto, mama zupełnie nieświadomie publicznie (bo to podczas jakiejś sąsiedzkiej akcji ubierania klatki schodowej na ślub) stwierdziła, że mogłoby być trochę mniej słodkie, na co ja strzeliłam focha, a później ona mnie przepraszała. Gdybyście mnie widzieli, wiedzielibyście, że uśmiecham się na to wspomnienie i opisuję je z przymrużeniem oka. To nie był żaden przełom, tak było zawsze.

Miałam szczęście mieć mamę, której wiara we mnie była niezachwiana, a duma z moich osiągnięć, choćby błahostek, nie pozwalała jej cieszyć się w pojedynkę. Świat musiał się dowiedzieć, co niejednokrotnie potrafiło wprawić mnie w zakłopotanie i lekkie nawet zawstydzenie. (Tak, proszę pani, córka szyje ubrania, a Burda to nawet publikuje zdjęcia tych uszytych rzeczy. Mamo, weź przestań. Nie, proszę pani, nie szyję na zamówienie). Miałam ogromne szczęście mieć mamę, która widząc moje zaangażowanie, pomagała mi realizować moje marzenia, choć nigdy o to nie prosiłam. I miałam szczęście, bo mama wychowała mnie w poczuciu, że wszystko, co w życiu już mam i osiągnę, zawdzięczać będę sobie. Bo przecież mogę, jeśli tylko będę chciała.

***

Lada dzień miną dwa miesiące od dnia, kiedy zmarła moja mama. Swój świat bez niej układam na nowo, ale pustka, która została, zdaje się być niemożliwa do zapełnienia. Wiecie, moja mama była taką barwną i zakręconą osobą. Zdarzyło się jej wejść do sklepu z rozłożoną parasolką i zapomnieć jej złożyć, co choć utrudniało zrobienie zakupów, nie naprowadziło zbyt prędko na właściwy trop. Zdarzało jej się wyjść ze sklepu z koszykiem z zakupami bez płacenia, bo zamyślona zapominała, że ma zakupy i wychodziła nie przez kasy, tylko wyjściem bez zakupów. A kiedy raz wzięła mleko z Końskich (na kartonie było napisane Mleko. Końskie), dopiero gdy zapytała przy kasie, czy nie ma krowiego, zdała sobie sprawę, o co zapytała, i ryknęła śmiechem. Kiedy jednego roku zapomniała o moich imieninach (choć ich nie świętuję od lat), to dzwoniła później co miesiąc (Katarzyny jest co miesiąc w kalendarzu) i składała mi życzenia. Taka moja prywatna Chmielewska to była. Kiedy miałyśmy ochotę na coś słodkiego na zakupach, to zawsze kupowałyśmy draże Korsarz. Kokosowe. Nigdy inne. Kiedy się spotykałyśmy, rajd po marketach budowlanych i sklepach meblowych był obowiązkowy. Kiedy mama jeździła z nami na wakacje, instalacja ze spodni wypełnionych piachem była naszym stałym punktem programu. Kiedy miałyśmy ochotę siedzieć bez sensu i nic nie robić (co zdarzało się niezwykle rzadko, ale jednak bywało), to po prostu siedziałyśmy, choć długo tak usiedzieć nie mogłyśmy. Kiedy byłyśmy razem, zaczynałyśmy dzień od wspólnej kawy. Kiedy wracałam z pracy i szłam do przedszkola po syna, to dzwoniłam do niej, choćby po to, by się przywitać. Kiedy opowiadała dowcip, to było jak w banku, że spali puentę, ale i tak było śmiesznie. A kiedy jej potrzebowałam, to po prostu była. Mama.Autosave-File vom d-lab2/3 der AgfaPhoto GmbH

 

24 komentarze

  • Szyciownik

    Cześć Kasiu,
    Przeczuwałam, że coś było nie tak. Jakiś czas temu nawet napisałam Ci komentarz czy wszystko Ok, bo miałam wrażenie, że jednak nie. I niestety moje najgorsze przeczucia się sprawdziły.
    Trzymaj się! Dziś Wszystkich Świetnych. Dzień wspominania tych zmarłych, którzy byli cudownymi ludźmi na ziemi i na pewno już są w niebie. A Twoja mama na pewno już tam jest i dalej mocno kibicuje Ci we wszystkim co robisz 🙂
    Dziś się również za nią pomodlę.
    Kasia

  • punktyodniesienia

    Kasiu, bardzo mi przykro z powodu twojej ogromnej straty. Tak pięknie piszesz o swojej mamie i waszej relacji. Wbrew pozorom nie każdy ma takie szczęście. Trzymaj się mocno, przytulaj do swoich mężczyzn i wracaj do nas, jak będziesz gotowa.

  • Monika

    Kasiu, niezmiernie mi przykro z powodu Twojej straty, przyjmij moje wyrazy współczucia. Tak pięknie opisałaś swoją Mamę, Waszą więź, aż mi się łzy zakręciły w oczach. Życzę Ci dużo siły, wsparcia w bliskich i przesyłam ciepłe uściski. Wróć do nas, kiedy będziesz gotowa. Ściskam Kochana :-*.

    • Kasia

      Moniko, bardzo Ci dziękuję. Dzięki Tobie, Wam wszystkim, którzy mnie wspieracie dobrym słowem i myślą, jest mi znacznie łatwiej poradzić sobie w tej trudnej sytuacji. Tulę :*

  • Faustyna

    Dziękuję, że podzieliłas się z nami takimi pięknymi wspomnieniami i szczerze się przy tym popłakałam… Jestem Ci wdzięczna, bo właśnie spędzam dzień u mamy, a Twój post pozwoli mi bardziej docenić, że wciąż ją mam ?
    Trzymaj się kochana i jak najczęściej wracaj to tych pięknych wspomnień!

  • Agnieszka

    Tak mi przykro Kasiu. Trzymaj się cieplutko i bądź silna. Mamy już tak mają, że zawsze są przy nas, nawet jak ich nie ma…

  • szyjebokochamipotrafie

    Kasiu, wiedziałam od razu, ze coś się stało kiedy tak nagle zniknęłaś. Wspominałam Cię każdego dnia, Ciebie i Anettkę, tak się do Was przyzwyczaiłam, że brakowało mi Was.
    Bardzo Ci współczuję, z całego serca, wiem jak to jest bo straciłam ojca kiedyś tak nagle. Teraz pozostała mi mama i martwię się kiedy coś jest u niej nie tak.
    Trzymam kciuki za Ciebie, a Ty trzymaj się cieplutko, nabieraj sił, płacz jeśli musisz… łzy pomagają i staraj się korzystać z każdego dnia, ciesz się rodziną a kiedy już będziesz na siłach, wracaj do nas 🙂
    Pozdrawiam i myślę 🙂

    • Kasia

      Beatko, bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa, myśli i wsparcie. Wiele dla mnie znaczą.
      Współczuję Ci Twojej straty i rozumiem doskonale Twój strach o mamę. Jestem z Tobą myślami.
      Ściskam mocno :*

  • Basia

    Zaglądałam jak zwykle systematycznie, by przeczytać cudowne historie i zobaczyć piękne rzeczy uszyte przez Ciebie. Zaglądałam i ciągle było tu pusto. Mimo, że się nie znamy, martwiłam się, że coś jest nie tak…
    Aż łezka się kręci w oku, tak piękne masz wspomnienia i tak pięknie o nich piszesz. Mimo, że każdy z nas wie, co nas czeka, co prędzej czy później nastąpi, to ciężko się z tym pogodzić – zawsze odsuwamy w głowie ten tamat na bok, bo to jeszcze nie teraz, to jeszcze nie czas. Pamiętaj, że dopóki ktoś jest w naszej głowie, w naszych wspomnieniach, to nie umiera – nie mamy tylko możliwości się z nim spotkać… Twoja Mama była cudownym człowiekiem i świat nie zapomni o niej, bo takich ludzi się nie zapomina – zostają wśród nas na zawsze.
    Trzymaj się, Kochana :*

    • Kasia

      Basiu, bardzo Ci dziękuję za te piękne słowa. Choć się nie znamy, czuję bardzo namacalnie to wsparcie. Dzięki Tobie, dzięki innym osobom, które okazują mi tyle dobra, łatwiej mi przejść przez ten trudny czas. Ściskam ?

    • Kasia

      Dziękuję, Malwino!
      Bardzo Ci współczuję z powodu Twojej straty. Mam jednak to samo przeświadczenie co Ty, że one są gdzieś blisko ?.
      Pozdrawiam serdecznie!

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *