szyciowe drobiazgi

Przerwa na relaks

Ostatnio zachęcona nieco okolicznościami dokonałam lekkiego skoku w bok i z szycia ubrań przerzuciłam się najpierw myślami, a później działaniami, na balkon. Balkon jest duży, a dokładniej rzecz ujmując długi, bo leci sobie wzdłuż całego mieszkania (wschodnio-południowy róg), przez długi jednak czas miałam problem z jego zagospodarowaniem. Głównie z tego powodu, że nie dysponujemy żadną piwnicą ani komórką, w związku z czym balkon (a właściwie loggia) służył nam długo jako skład sprzętów wszelakich. Co prawda podzieliłam go na część wypoczynkową i magazynową, ale ciągle to było za mało. Z roku na rok próbowałam też zazieleniać go jakimiś roślinami, ale większość z nich nie była w stanie przetrwać spartańskich warunków, które im zapewniałam. Ostały się jałowice, jodła, która nie wie, czy paść czy rosnąć dalej, i bluszcze, które uważam za najlepsze dla mnie rośliny do uprawy. Wiosną na balkon wystawiam jeszcze sukulenty, żeby miały więcej światła.

Pierwszym impulsem do zajęcia się balkonem był remont sypialni. Dobrze czytacie – wówczas z sypialni wyfrunęła wielka szafa ubraniowa. Po namyśle i po zimie postanowiliśmy ją skręcić, postawić na balkonie po tej stronie, która robiła za magazyn, i upchnąć w niej cały kłujący w oczy rozgardiasz. Po stronie wypoczynkowej stała natomiast już ławka ogrodowa, na którą kiedyś uszyłam materac, i trochę kwiatków. W maju postanowiłam zmierzyć się z kwitnącymi jednoroczniakami. Wybrałam się do marketu, nakupiłam donic, ziemi i sadzonek z surfiniami. Posadziłam, wywiesiłam i patrzyłam, jak rosną.  Dokupiłam komarzyc oraz takich jednorocznych kompozycji kwiatowych.

Drugi impuls był już bardzo konkretny. Niedawno odwiedziliśmy kolegę w jego nowym mieszkaniu z całkiem sporym tarasem, na którym stał stół i krzesła. Wiedziałam, że wypoczynek na balkonie z choć kawałkiem blatu, na którym będzie można postawić talerz czy filiżankę, nabierze całkiem nowego wymiaru. Wyszukałam więc w Internecie potencjalnie pasujące nam stoliczki i zabrałam męża na tournée po sklepach. Okazało się to o tyle trudne, że dla sklepów jest już po sezonie, a towar w większości wypadków został wyprzedany. Ale nam się udało dorwać ostatni stolik :).

Potem już tylko wiercenie, przykręcanie, wieszanie i tym sposobem urządziliśmy sobie wreszcie kącik, który pozwala nam całkiem miło wypoczywać za dnia i wieczorem. Ponieważ w swoich zapasach miałam całkiem sporo kolorowych kuponów bawełny, naszyłam z tego poszewek na poduszki, żeby było radośnie i miło. I tak rzeczywiście jest. Za dnia można napić się kawy, siedząc na ławeczce, zjeść obiad (trzy talerze się mieszczą!), a wieczorem uraczyć się się jakimś innym trunkiem w blasku migoczących światełek.

Choć teraz jest już miło i całkiem ładnie, wiem, że w przyszłym roku, zrezygnuję z surfinii na rzecz jakichś innych kwitnących kwiatów. Surfinie są bardzo wymagające, nie znoszą przesuszenia i po pewnym czasie zaczęły lepiej prezentować się, gdy ogląda się je z dołu. Kompozycję z wiklinowego kosza musiałam też zlikwidować, ponieważ stojąc w rogu, nie miała dostatecznie dużo światła, co niestety kosztowało mnie utratę jej sporej kwitnącej części części. Kwiaty przeniosłam na półkę koło ławki i zdaje się, że teraz jest im lepiej.

DSC06050

I tylko jedna rzecz chwilowo lekko mnie trwoży. Od kilku dni zgarnialiśmy z ławki takie małe czarne kuleczki. Wyglądały jak mak. I było ich duuużo. Na początku myśleliśmy, że to może ziemia sypie się z doniczki wiszącej nad ławką podczas podlewania. Aż wczoraj dojrzałam, że na naszych komarzycach żerują gąsienice. Struchlałam, dostałam gęsiej skórki, bo wyobraźnia zrobiła swoje, i wezwałam posiłki. Mąż mnie olał. Ale na szczęście na miejscu jest mama, która niczym Leon Zawodowiec przystąpiła do działania. Od wczoraj mamy regularne polowanie. Trzymajcie kciuki ;).

Pozdrawiam!

13 komentarzy

    • Kasia

      Dziękuję :). Warto, nawet na takim mikro balkoniku, o którym piszesz, mieć te kilka kwiatków. Od razu robi się przyjemniej i bliżej natury. Moja mama przez długi czas właśnie na takim maleństwie tworzyła mikro ogrody :).

  • Kasia

    No i bosko! Mam podobną sytuację balkonową 😉 na razie udało mi się go odgracić, tak pięknej aranżacji w tym roku się nie doczeka, głównie dlatego, że nas nigdy nie ma w domu i nie ma się kiedy cieszyć takim cudem. Ale też mi się marzy, żeby taki mały ogród z niego zrobić 🙂

    • Kasia

      U mnie to był proces rozłożony na lata i tak naprawdę to podejrzewam, że będzie sobie trwał jako wciąż niedokończone zadanie, bo co roku coś tam trzeba będzie posadzić, zmienić ;). Powiem Ci, że my też rzadko w domu bywamy, ale dwa weekendy wystarczyły, żeby to jakoś ogarnąć. A na kawkę poranną na ławeczce codziennie znajduję czas :).

  • Szyję...bo kocham i potrafię

    Cudnie !!! A w swietle, kolorowych świeczek, wprost magicznie, zazdroszczę, mój balkon, raptem na dwie ściśniete osoby wystarczy i dwie doniczki wiszące za balkonem 😛
    Podobają mi sie te wrzosowe kwiatki, ja w tym roku zakupiłam niecierpki i surfinie, ale u mnie jest mało słońca i surfinia dziczeje wiec już w przyszłym roku ją sobie odpuszczę, ale niecierpek kwitnie pieknie, mam nadzieje, że nadal, bo został pod opieka sąsiadki na cały miesiąc 🙂

    • Kasia

      Takim małym balkonem musiałam „cieszyć” się w rodzinnym mieszkanku. Ale jak już pisałam, mama obsadzała go właśnie donicami z kwiatami (na dwóch poziomach!) po zewnętrznej stronie i dzięki temu miałyśmy całkiem miły ogródek balkonowy. Surfinie są zdecydowanie dla pasjonatów ;). W przyszłym roku będę polować właśnie na niecierpki i coś jeszcze. Myślę, że sąsiadka przyjęła sobie za punkt honoru, żeby Ci kwiaty nie padły i na pewno troskliwie ich dogląda :). Pozdrawiam serdecznie!

  • nataliaszyje

    Zaczarowany ten Twój balkon ( loggia) ! Powiem Ci, że ja mam drugi sezon podobnego hopla na punkcie urządzania balkonu, co szycia 🙂 I podobnie jak Ty – mamy ławeczkę , i lampiony i wszelaki kwiecistości. I jest przeogromnie miło, zwłaszcza wieczorami , gdy dzieci śpią w swoich łóżeczkach , a dla nas jedyną alternatywą wyjścia jest właśnie ten balkon ( również loggia 🙂 .
    Jako kwiaty kwitnące polecam Ci pelargonie- są rzeczywiście wytrwałe. Ja miałam dwie skrzynki surfinii, i jedną stojącą w tym roku. Łącznie 7 sztuk – i żadna do teraz mi nie przetrwała 🙁 W skrzynkach pojawiły się mszyce, a z uwagi, że mam dzieci to żadnej chemii używać nie chciałam, a babcinymi sposobami ( woda + mleko) nie dało się tego ustrojstwa pozbyć więc wyrzuciłam 6, a siódma sama padła nie wiadomo czemu… W miejsce surfinii posadziłam kocanki , coleusy, lobelie , bakopy. Komarzyce- w szczególności ta ciemno-bordowa odmiana rozrasta mi się jak szalona. No i pelargonie – stojące w delikatnych pudrowych odcieniach różu i bordo stoją i mają się wspaniale. A w zeszłym roku pelargonie stały mi do grudnia ! – to jest rzeczywiście sprawdzony kwiat.
    Na swoim prywatnym FB ( Natalia Iwańska ) mam oddzielny album ze zdjęciami ” Balkonowy ogródek”, gdzie porobiłam zdjęcia swoim kompozycjom kwiatowym . Jak masz ochotę to zerknij 🙂
    Pozdrawiam i życzę dużo radości na tym nowoodkrytym kawałku zieleni. Jest pięknie 🙂

    • Kasia

      O, pelargonie! Zawsze myślałam, że są tylko czerwonego koloru, a taki mi w ogóle do wystroju nie pasuje ;). W przyszłym roku w takim razie do niecierpków dorzucę jeszcze pelargonie i zobaczę, co mi z opieki nad nimi wyjdzie. Jesteś już kolejną osobą, która chwali sobie te kwiaty, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko spróbować. Bo co do surfinii to podejrzewam, że po naszym tygodniowym urlopie poza domem dokonają żywota ;). A wieczory, kiedy Misiek śpi, i można sobie posiedzieć na ławeczce, porozmawiać, tak zwyczajnie odetchnąć po całym dniu, są niezwykle miłe :).
      Dziękuję za cenne wskazówki co do kwiatów. Będę o nich w przyszłym roku pamiętać :). Pozdrawiam!

  • Anettaszyje

    Piękny, nastrojowy kącik relaksu, uwielbiam taki nastrój i tak wypracowane miejsca. Moja weranda też jest urządzana co roku, kwiaty, nowe poduchy na fotele i krzesła. Widzę, że większość z nas lubi tak sobie dopracować miejsca odpoczynku, to bardzo przyjemne. 🙂

    • Kasia

      Anettko, takie miejsca są bardzo potrzebne, jak się okazuje. Mam wrażenie, że wtedy od razu inaczej się odpoczywa. Mi się to zawsze kojarzyło z wakacyjnym odpoczynkiem. A teraz mam tak u siebie i bardzo mnie to cieszy :). Pozdrawiam!

  • Uszyta

    Ale fajnie 🙂 Podpatrzę, co tam na tym balkonie masz, bo od paru miesięcy zabieramy się z chłopakiem za urządzenie balkonu i coś nam nie idzie. Kupiliśmy tylko lawendę, którą od razu zasuszyliśmy, bynajmniej nie celowo 😉

    • Kasia

      Podpatruj, bardzo proszę :). Ja w przyszłym roku oprócz kwiatów zamierzam jeszcze spróbować swych sił z trawami ozdobnymi, bo te nie są zbyt wymagające. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ja też już wiele kwiatów zasuszyłam w swojej karierze ogrodniczki, ale w tym roku postanowiłam się zmierzyć z tymi bardziej wymagającymi. Na razie jako tako mi idzie ;). Życzę powodzenia!

Skomentuj nataliaszyje Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *