Bardzo letnia sukienka
O ustawieniu tej sukienki w kolejce do uszycia zadecydował ten duży dekolt. Przy czym nie jego wielkość była czynnikiem decydującym, a kształt. To dlatego, mimo wątpliwości co do tego, jak sukienka będzie leżała poniżej biustu, postanowiłam zaryzykować. Na wszelki wypadek skroiłam nawet wersję próbną przodu, wydłużając ją o 2 cm, by zmieścić tam swoje e. W wersji docelowej o kolejne 2 cm wydłużyłam pasek, by obniżyć jeszcze nieco talię i uczynić sukienkę bardziej proporcjonalną i pasującą do mojej sylwetki. Sukienka to model 115a z Burdy 6/2016.
Na wiskozę w róże w kolorach dokładnie odpowiadających kolorom z palety, którą wybrałam dla siebie jako podstawę kolorystyczną, trafiłam zupełnie przypadkiem, przechadzając się po okolicach Ronda Wiatraczna. Było jak zawsze: rozglądając się tu i ówdzie, moje oczy natrafiły na witrynę z tkaninami. Potem już tylko błagalny wzrok w stronę męża i wchodzimy. Na początku tylko, żeby pooglądać i podotykać. A skończyło się jak zwykle, czyli bez łupów nie wyjdziemy. Ten sklep to AOM (czyli Agencja Ochrony Mody) na ul. Garibaldiego 4/6p/Rondo Wiatraczna. Właścicielka, oprócz sprzedaży tkanin, zajmuje się szyciem miarowym, więc w razie wątpliwości można liczyć na fachową radę.
Muszę się Wam jednak przyznać, że choć sukienka nosi się świetnie (wiskoza to mój zdecydowanie ulubiony materiał letni), to nie do końca mnie do siebie przekonuje. I to właśnie za sprawą tego dekoltu. Jest to chyba pierwsza moja rzecz, która tak eksponuje biust. O ile pomyślałam o tym, żeby skorygować dół stanika, o tyle do głowy mi nie przyszło, że w górę też mogłam go wyciągnąć. Poza tym przy lewej pasze wystaje mi kawałek biustonosza (ach, ta asymetria), co wasze wprawne oko zaraz wychwyci. Na szczęście da się to w miarę łatwo poprawić. Zanim się jednak za to zbiorę, chciałabym Was zapytać, czy macie jakieś uwagi co do samej góry. Naszywać coś na dekolt, co zasłoni trochę biustu, zostawić jak jest, bo jest dobrze, i się przemóc czy skroić od nowa, bo mi jeszcze trochę materii zostało. Wypowiedzcie się szczerze, bo potrzebuję Waszej porady.
Pozdrawiam, Kasia
Ps. Sukienka tak bardzo nie dawała mi spokoju, że ją poprawiłam. Na efekt możecie popatrzeć tutaj.
Brak komentarzy
Szyję...bo kocham i potrafię
Uszyłaś śliczną sukienkę, podoba mi sie kolorystyka i fason po poprawkach. Pójde za Twoja radą i też poprawię tak jak to zrobiłaś + jednak dekolt, powiem szczerze, że wyglada super, ale sukienka przez to nie nadaje się wszędzie do ubrania, ale to tylko moje zdanie, jak sama wiesz mój styl jest bardzo zachowawczy i stąd taka opinia. Ale całość prezentuje się świetnie.
Pozdrawiam 🙂
Kasia
Dziękuję, Beatko. No właśnie z racji tego, że sukienka nie nadaje się wszędzie, a właściwie nadaje się w bardzo niewiele miejsc, cały czas się biję z myślami, czy zostawić ją w spokoju czy jeszcze powalczyć ;). Jak by nie patrzeć, ja też jestem dość zachowawcza.
Szyję...bo kocham i potrafię
Moim zdaniem, taka sukienka absolutnie nie nadaje się do pracy, dress code wyklucza takie dekolty, jak dla mnie jest to mało profesjonalne Owszem zasłaniamy nogi odkrywamy biust i odwrotnie, ale taka zasada nie odnosi się do stroju w pracy. Jeszcze sie troche w tym orientuje, moje klientki w różnych firmach tych szanujących siebie a przede wszystkim klienta absolutnie takich rzeczy nie dopuszczają, w pracy ma być czysto, elegancko i profesjonalnie. Ale nikt tu nie mówił, że sukienka ma być do pracy :)))) więc Kasiu zrobisz jak uważasz.
Kasia
Beatko, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości :).
Nanik
Ja akurat uwielbiam głębokie dekolty (i moim zdaniem ten wcale nie jest jeszcze aż tak głęboki, spokojnie założyłabym ją i na przyjęcie i do pracy, w biurze). Pierwszym na co zwróciłam uwagę na zdjęciach to właśnie piękna linia dekoltu. Zresztą ten staniczek przyciągnął moją uwagę już w Burdzie, szyłabym go tylko z innym dołem.
Sama nie zmieniałabym już niczego (szczególnie, że sukienka ma b. grzeczną długość do kolan – zgodnie z zasadą, jak odsłaniasz górę, zasłaniasz dół), ale tutaj Twoje samopoczucie jest ważne. Może jakieś bolerko albo szal? Albo może korale – takie długie sznury sięgające aż na biust sprawiłyby, że poczułabyś się w niej swobodniej?
Kasia
Nanik, dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz :). Sprawiłaś, że zaczęłam myśleć o jakichś dodatkach do tej sukienki i zastanawiać się, co rzeczywiście mogłoby do niej pasować. Nie zmienia to jednak faktu, że według mnie, zgodnie z tym, co napisała Beata, sukienka do pracy się nie nadaje. I choć zdarzają się w biurze osoby, które dość swobodnie ubierają się do pracy, to mi samej nigdy do głowy by nie przyszło, żeby odsłonić aż tyle. Zbyt silnie mam wpojone z domu przekonanie, co wypada, a co nie ;). Tak czy inaczej będę sobie jeszcze rozmyślać.
Pozdrawiam serdecznie :).
Nanik
Auć, to teraz poczułam się, jakby to ja nie wiedziała, co wypada a co nie :/ W moim miejscu pracy, w biurze, nie przestrzegamy może dress code’u ani nikt nie biega z linijką sprawdzając długość spódnic czy głębokość dekoltu, jednak pewne zasady są zachowywane.
Zwróć uwagę, że napisałam, iż najważniejsze jest Twoje subiektywne uczucie – jak Ty się w danym stroju czujesz, a nie jakie są zasady.
Kasia
Nanik, bardzo mi smutno, że w ten sposób odebrałaś moje słowa :(. Zupełnie nie o to mi chodziło. Ja tylko pisałam o swoich odczuciach odnośnie do mojego służbowego stroju, w ogóle nie uwzględniając przy tym tego, jak oceniam ubiór innych. Chodziło mi o to, że gdzieś tam w głowie mam tak mocno zakorzenione przekonanie o tym, jaki strój jest odpowiedni do pracy, bo takie przekonanie ugruntowała we mnie mama, która do pracy ubierała się zawsze (i nadal to czyni) elegancko i powściągliwie. Na tej samej zasadzie, mimo braku oficjalnego dress code’u, nie założyłabym do pracy bluzy dresowej czy modnych haremek albo bluzki na zbyt cienkich ramiączkach. Mimo że inni tak się ubierają i wiem, że nie jest to odbierane w żaden sposób negatywnie. Po prostu mam zainstalowany w głowie swój wewnętrzny kod odzieżowy, który determinuje moje wybory ubrań na różne okazje.
Nanik
Nie, nie obraziłam się. Tylko Twoją pierwszą wypowiedź odebrałam trochę krytycznie, ale w tej już wyjaśniasz, co miałaś na myśli. Ja tez nie założyłabym do pracy dresów, szortów, krótkiej mini ani dekoltu przebiegającego na linii stanika 🙂 Uważam jednak, że jest pewien margines (zależny też może od konkretnego miejsca pracy), w ramach którego strój można uznać za odpowiedni 🙂 A jeśli ktoś ma się w czymś czuć niekomfortowo – to nie ma o czym mówić.
nataliaszyje
Sukienka jest bardzo kobieca, to trzeba powiedzieć na samym wstępie. Ma subtelny wzór i kolorystykę, które w żaden sposób – pomimo głębszego dekoltu – nie powodują jakiegoś niekulturalnie wyzywającego odbioru. Nikt nie powiedział, że wszystkie sukienki , które szyjemy muszą nadawać się do pracy 🙂 . Bo z takim dekoltem to rzeczywiście nie byłoby to trzymaniem się zasad dress codu.
Ale za to po pracy , na zakupy, wyjście z koleżanką, z mężem na kolację. Lato, lato mamy – nie bójmy się odsłaniać trochę więcej ! 🙂 A coś mi się zdaje, że i Twój mąż może się ze mną zgodzić ! 😉
Sama również zastanawiałam się nad tym modelem, bo właśnie góra( dekolt ) mnie urzekł. Obawiałam się tylko tego odcięcia bezpośrednio pod biustem, ale widzę, że obniżenie stanu w sposób w jaki Ty to zrobiłaś – zdecydowanie powoduje zachowanie proporcji sylwetki.
p.s. Biustonosz rzeczywiście rzuca się w oczy, warto trochę zmniejszyć podkroje pach.
Ślę pozdrowienia, Natalia 🙂
Kasia
O Natalia, mój mąż na bank się z Tobą zgadza!? A i ja się zgadzam z Tobą, że skoro mamy lato, to nie ma lepszej okazji, by dać ciału trochę pooddychać?. Dotychczas jednak odsłaniałam głównie plecy, więc taki dekolt to dla mnie i nowość, i wyzwanie. Wreszcie zwolniłam nieco tempo, więc będę mogła na spokojnie zastanowić się, co zrobić z tą sukienką. W ostateczności skroję górę jeszcze raz.
Pozdrawiam słonecznie:).
Basia D.
Droga Kasiu, wyglądasz prześlicznie w tej sukience. Zostaw ten dekolt w spokoju, jesteś młodą kobietą, więc noś dopóki możesz. Za 10-15 lat już się nie odważysz ubrać takiej wydekoltowanej sukienki, zaufaj starszej koleżance 🙂 A gdybyś chciała ją założyć do pracy zawsze możesz ubrać żakiet lub delikatny sweterek i już . Taka seksi sukienka w szafie też musi być, choćby na wyjście z mężem.
Pozdrawiam Basia
Kasia
Basiu, dziękuję za ten przemiły komentarz :). Od razu patrzę na tę moją sukienkę przychylniejszym okiem. A i mężowi całkiem się podoba ;).
Anettaszyje
Sukienka jest urocza, bardzo mi się podoba i idealnie pasuje do Twojej figury, też mam na nią wielką ochotę, ale boję się dekoltu czy będzie do mnie pasował. Materiał dobrałaś idealny, do fasonu, ja kupiłam batyst i trochę prześwituje, muszę się jeszcze zastanowić. Jest lato myślę, że tą sukienkę wykorzystasz wiele razy.
Pozdrawiam ciepło. 🙂
Kasia
Och, Anettko, dziękuję za przemiły komentarz :). Myślę, że sukienka będzie do Ciebie pasować. Pozdrawiam!
punktyodniesienia
Moim zdaniem nie ma co poprawiać. Masz piękny biust, to czasem warto go wyeksponować, szczególnie latem. Zawsze można narzucić jakiś zwiewny szal jak będziesz czuła się nieswojo, ale doszywać to bym nic nie doszywała, bo linia dekoltu jest bardzo ładna i szkoda to marnować. Jakoś bardziej podoba mi się wersja z płaskimi sandałkami niż z obcasem, tak jest bardziej dziewczęco, lżej 🙂 A sklep, o którym piszesz widziałam kiedyś z okna tramwaju, ale zawsze mi nie po drodze. Swoją drogą zupełnie nie skojarzyłam twojej sukienki z modelem, na podstawie którego szyłaś. Oryginał wydał mi się trochę nieproporcjonalny i dziwaczny, a twoja kieska pięknie leży.
Pozdrawiam serdecznie i życzę śmiałości 🙂
Kasia
Dziękuję, Kasiu! No właśnie najbardziej to mi w tej sukience brak śmiałości ;). A że płaskie sandałki pasują do sukienki, to się bardzo cieszę, bo znacznie chętniej tuptam w takich butach niż na obcasach. Chociaż te drugie też bardzo lubię, ale najczęściej je kupuję i trzymam w szafie ;).
punktyodniesienia
no tak podejrzewałam 🙂 to masz teraz powód, żeby się trochę ośmielić, doprawdy szkoda takiej pięknej kiecki 🙂
Uszyta
Bardzo Ci dobrze w tej kolorystyce, to strzał w dziesiątkę! Zastanawiam się nad Twoim pytaniem, ale myślę, że nie ma czego poprawiać. Dobrze jest mieć choć jedną inną, bardziej odważną sukienkę w szafie
Kasia
Dziękuję. Coś w tych kolorach rzeczywiście jest fajnego, bo bardzo dobrze się czuję w takich barwach.
Justa
Kasiu, pięknie w niej wyglądasz!!! ☺ Fakt pod pachą trzeba poprawić. Dekolt jest duży, jednak wydaje mi się, ze pasuje do tej sukienki. Jeśli jednak nie czujesz się komfortowo, to zmiejsz go na próbę. Ale przecież warto mieć różne sukienki w szafie 😉 i te z dekoltem i te bez 😉
Pozdrawiam!
Kasia
Dziękuję :). Obiektywie spoglądając na tę sukienkę, wiem, że wszystko z nią w porządku i że ten dekolt jest ok. Ale jednak ten niewielki dyskomfort pozostaje.
Pozdrawiam serdecznie :).
Rzeczówki
Sukienka jak zawsze wygląda elegancko, nawet z takim większym dekoltem. Tak sobie myślę, ze to nie moze być nasza decyzja:) Najważniejsze żebyś szuła się komfortowo, żebyś przez cały dzień nie przejmowała się dekoltem. Z drugiej strony nie ma co się nim przejmować, bi wad nie widać:)
Kasia
Dagmara, dziękuję :). Właśnie o ten komfort cały czas się rozchodzi. Nie chciałabym, żeby sukienka zakończyła swój żywot, smętnie wisząc w szafie, bo materiał mi się podoba i sukienka też. Ale z drugiej strony znając siebie, obawiam się, że otwierając szafę i mając ileś tam kiecek do wyboru, będę wybierać te inne, bo w tej właśnie mam taaaki dekolt, że będę się go trochę obawiać.
Iza
Sukienka jest przepiękna i kolorystyka bardzo do Ciebie pasuje. Dobrze Wam razem.
Pachę poprawiłabym bezwzględnie – faktycznie dość mocno rzuca się w oczy, a przede wszystkim Ty WIESZ, że coś tam wystaje i ta myśl będzie uparcie powracała psując przyjemność z noszenia (przetestowałam na sobie takie sytuacje!) 😉
Dekolt jest niewątpliwie piękny, choć zgadzam się z opiniami, że co pracy nieodpowiedni. Któż jednak mówi, że to ma być biurowa sukienka? 🙂 Na letnie wyjścia jak znalazł… o ile Ty się z tym dekoltem dobrze czujesz. Jeśli masz wątpliwości, czujesz się skrępowana – to, moim zdaniem, nie ma się co zmuszać. Jeśli i tak planujesz poprawki, to za jednym zamachem zmieniłabym i to. Centymetr-półtora i odczucia mogą być znacznie mniej „nagie”, a dekolt nadal pozostanie dość głęboki i wyeksponowany.
Pozdrawiam! 🙂
Kasia
Iza, bardzo dziękuję za Twój komentarz. Coraz bardziej skłaniam się właśnie do opcji o której piszesz. Wiem, że taka niewielka korekta w moim przypadku może całkiem sporo zdziałać. Byłoby mi szkoda, gdyby sukienka spędzała jednak większość lata w szafie ;). A tak jest spora szansa, że będzie używana.
Pozdrawiam serdecznie :).
Pingback: