Pomaluję twój świat w paski i na niebiesko
Halo? Dzień dobry, czy ja się dodzwoniłam do fabryki zbrojeń? Torpeda z tej strony. Może wam się przydam ?.
I pomyślałby ktoś, że tak się zgrywam, bo super szybko wszystko mi tu idzie, żadne obsuwy mi się nie zdarzają i trafiam zawsze prosto do celu. No ale właśnie nie i zaraz tu wszystko wyśpiewam. Bo widzisz, bluzka ze zdjęcia to ma już jakieś trzy lata, spodniom zaś zaraz pyknie roczek. A zdjęcia? Ło ho ho ho, jeszcze świeżutkie i ciepłe, takie prosto z marca. A wydawało mi się, że z dotrzymywaniem obietnic to ja nie mam żadnego problemu. Okazuje się jednak, że kiedy czasem coś akurat sobie obiecam, to jest tak jak z tym kawałem o facetach, co to im nie trzeba co pół roku przypominać. A w deklaracjach składanych samej sobie tak mocno postanawiałam, że nie będę nic kisić. Ogórków też nie, bo nie umiem, a kapustę dobrą można kupić. No więc zamiast szyć kolejną rzecz (skończył mi się klej i dziecku też się skończył, a jako matka roku jeszcze nie ogarnęłam wyprawki, co przekłada się na to, że nie mogę skleić kartek z szablonem do skrojenia), postanowiłam pokazać to, co czeka na premierę od dawna.
Bluzkę uszyłam jako kolejną wersję, tyle że z krótkimi rękawami i dłuższym dołem, tej, którą szyłam już kiedyś w wersji nieco bardziej eleganckiej. Bardzo ją lubiłam, tak bardzo nawet, że już dawno jest ona wspomnieniem, bo została przeze mnie znoszona na amen. To, co w niej lubiłam i lubię w moim pasiaku, to jej obszerny fason, który przy miękko układających się tkaninach wcale nie sprawia wrażenia jakiegoś wielkiego, a jednocześnie jest bardzo komfortowy w noszeniu. Lubię tę bluzkę także za brak zaszewek, zapięcie typu polo z rozpinaną listwą guzikową, która ładnie układa się w serek, i możliwość pobawienia się wzorem na tkaninie dzięki kilkuelementowemu krojowi. A kto jest ze mną dłużej, ten wie, że na figle z paskami to ja bardzo chętnie się piszę.
A spodnie? Ze spodniami to była po prostu miłość od najpierwszego ujrzenia. Jako fanka szerokich, choć nie jakoś przesadnie, nogawek uznałam, że muszę je mieć. Tym bardziej, że te już dawno znosiłam i zostały przemianowane na spodnie wsiowe, a w te w pewnym momencie (a w zasadzie już na samym początku) pandemicznej zawieruchy przestałam się mieścić. Stan szerokich granatowych spodni wynosił więc zero, zatem musiałam coś na to poradzić. No i jeszcze ten piękny pasek z wyciętym trójkącikiem. Nie mogłam się oprzeć. I nawet nie próbowałam. Spodnie uszyłam, a miłość mi absolutnie nie przeszła, choć nie do końca to rozwiązanie z zamkiem błyskawicznym z tyłu rozpala moje serce. To już chyba wolę z boku, choć prawda jest taka, że te z boku to trzeba co jakiś czas wymieniać, bo się uszkadzają podczas nerwowego szarpania się z nimi, kiedy ma się gardłową sprawę. Raczej poprawiać tego nie będę, ale przy kolejnej parze dogłębnie przemyślę jeszcze tę kwestię. Sam fason natomiast jest bardzo wygodny, kieszenie są duże i wszystko mieszczące, a nogawki szerokie i zapewniające maksimum swobody. I tylko smutek, a wręcz żałość mię ogarnia, że przyjdzie w końcu ta bura jesień pełna deszczu i błotnistych kałuż i albo będę taplać w nich te nogawki, albo schowam spodnie do szafy w oczekiwaniu na lepszą aurę. A ostatecznie spodnie i tak skończą z poszarpanymi nogawicami, bo ja inaczej chodzić nie umiem. Ale wtedy zrobię sobie z nich krótkie gatki, ot co.
Metryczka:
Bluzka
- Model: New Look N6374A
- Rozmiar: 12
- Materiał: cienka koszulowa tkanina bawełniana kupiona wieki temu
- Modyfikacje: skrócony i wyrównany dół w stosunku do wersji A, skrócone rękawy z dorobioną listwą i wiązaniem
Spodnie
- Model: Simplicity 8956
- Rozmiar: 14
- Materiał: tkanina bawełniana na spodnie typu chinosy (kupiłam ją, bo miałam szyć spodnie mężowi, ale wiemy jak się pracuje na home office’ie, więc już spodni nowych nie potrzebował)
- Modyfikacje: w przypadku spodni wydłużyłam jedynie nogawki o kilka centymetrów (bodajże 4), reszta pozostała bez zmian
3 komentarze
Pingback:
MariaG
Oj, jak mi się Twoja granatowa wersja spodni Simplicity podoba! Mam ten wykrój od jakiegoś czasu i planuję uszyć je z przemiłej mieszanki z bawełną kupionej swego czasu w Outlecie Tkanin. Tylko zastanawiałam się nad tą linią paska, czy od siadania i opierania tułowia na „ząbkach” nie wygną się one na stałe? Bo tak w ogóle, to wyjątkowo harmonijna linia portek i Twoje wykonanie mnie w tym utwierdza. Suwak też bym chyba wolała z boku, nawet ryzykując konieczność wymiany. Dziękuję Ci za krawieckie rozkminy, bardzo pomagają w procesie planowania!
Kasia
Bardzo się cieszę, że w takim wydaniu te spodnie też robią tak dobre wrażenie i Ci się podobają! Dziękuję! Uważam, że naprawdę są warte uszycia.
Co do paska, to faktycznie w trakcie noszenia spodni, siadania i wykonywania tych wszystkich dziwnych ruchów w ciągu dnia, których się nawet nie bardzo kontroluje, to ten pasek się zagina i taki jest pofalowany później. Ale u mnie pod wpływem ciepełka z żelazka i pary ładnie wszystko się naprostowuje i przy następnym razie jest bez zarzutu. Ja do wewnątrz nie dałam bardzo grubego i sztywnego wkładu, więc ten pasek taki dość delikatny jest, a przez to plastyczny. No i wygodny, bo nigdzie mnie nie uciska.