Jak uszyć lalkę i nie zwariować (przy szyciu włosów)
Mikołaj sobie wymyślił, że dziecko na Mikołajki dostanie lalkę. Taką zwykłą lalkę szmaciankę z resztek, co nie znaczy byle jaką lalkę. Lalka miała być chłopcem i to w zasadzie był jedyny konkret. Reszta miała wyjść w praniu.
Najpierw powstał rysunek poglądowo-pomocniczy, potem na jego podstawie wycięto korpus zwany ciałem, oraz niezbędne członki.
Ciało zostało zszyte… …i tam, gdzie to niezbędne, ponacinane. Następnie wywrócono wszystkie elementy na odpowiednią stronę, zwaną nie wiedzieć czemu prawą, i rozpoczęto żmudne i dokładne zaopatrywanie lalki w bebechy.
Kiedy wszystko było już na swoim miejscu, nadszedł czas na połączenie zewnętrznych elementów. Mikołaj skorzystał z porady Pracowitego Słoneczka, co zaoszczędziło mu frustracji oraz niepotrzebnych nerwów. W tym błogim nastroju trwał aż do momentu wyszywania włosów. Bo Mikołaj wymyślił, że te włosy to mają być porządne, a nie jakiś tam a’la przypicnik, co zaraz śladu po nim nie będzie. No i tu już zaczął go szlag trafiać, a dokładnie drugiego wieczora, kiedy okazało się, że trzeci wieczór przeistoczy się w zarwaną noc, bo szycie włosów idzie jak krew z nosa, a trzeciego wieczora/nocy lalka ma się znaleźć w łóżku obdarowywanego. Po pierwszym dniu stan owłosienia był mizerny.
Drugiego wieczora Mikołaj zaopatrzył się w czerwony dopalacz, ale z owłosieniem dobrnął do stanu podobnego u Radka Majdana przed przeszczepem.
Trzeciego Mikołaj zatrudnił elfa do pomocy, ale elf wymiękł o 23.30. Powiedział, że od przycinania lalkowych włosów woli nabijanie pomarańczy goździkami. Mikołaj obiecał, że zadba i o tę rozrywkę, po czym został sam z robotą. I szył te cholerne włosy do pierwszej w nocy, zastanawiając się, po kiego grzyba ta lalka ma taki wielki łeb. Jak już skończył tę fascynującą czynność, postarał się o jakiś wyraz twarzy oraz odzienie dolne. Na górne brakło czasu i sił. Braki zostały uzupełnione już w dniu właściwym podczas drzemki właściciela. Rysy twarzy też zostały zmienione, bo pierwotne wyglądały mało inteligentnie.
Podsumowując, szycie włosów to jakaś masakra. Mikołaj nie poleca, choć efekt końcowy zadowala. Może gdyby czasu było więcej… Obdarowany w każdym razie nie ma zastrzeżeń, zaprzyjaźnił się z lalką od razu.
Lalka jest świetnym towarzyszem zajęć wszelakich. Okazała się fanem wycieczek rowerowych…
…biwaków…
…oraz się barłożenia 🙂
Ps. Lalka nie ma jeszcze oficjalnie nadanego imienia. Może macie jakiś pomysł?
Brak komentarzy
Mitania
Lalek jest świetny : ). Włosy mistrzostwo,podziwiam cierpliwość i chirurgiczną precyzję : ). Pozdrawiam serdecznie : )
Kitka
Dziękuję za miłe słowa. Cieszą tym bardziej, że napisał je ktoś, kto szyje takie piękne lalki i inne istoty 🙂
Ania
Lalek jest cudny. Proponuję imię Tolek, ale trzeba by spytać Juniora. Niech przemyśli propozycję.
Pozdrawiam.
Kitka
Kolo Tolo – brzmi nieźle ?
Joanna Krzepina
Piękna, gęsta czupryna 😀 Zacny lalek. Mnie też czeka szmacianka w najbliższym czasie, mam nadzieję, że nie zostanie łysa.
szycienakrawedzi.blox.pl
Kitka
Dziękuję!
Trochę chyba dramatyzowałam z tymi włosami, bo czas gonił. Palce już nie bolą, więc z perspektywy patrzę na włosy łaskawszym okiem. Trzeba dać im i sobie tylko trochę czasu.
Renata
Lalek-to mi sie podoba-jest wspanialy.Ja wlasnie przed chwila skonczylam szyc glowe na lalku-bo jak do tej pory szylam dziewczyny( w sumie jakies 15 sztuk).Jak do tej pory fajnie sie sprzedaja.Ciekawi mnie jak bedzie z lalkiem.
Pozdrawiam z Cornwalii.
Krawcowa lalek-Rena.
Kasia
Dziękuję! To była dla mnie niezła zabawa z tym lalkiem i zupełnie nowe doświadczenie. Przyznaję jednak, że wolę szyć ubrania 😀 Trzymam kciuki za powodzenie w lalkowym szyciu i dystrybucji. Pozdrawiam serdecznie!