Długa kamizelka i spodnie – lniany zestaw marzeń
Na początku tego roku ułożyłam sobie listę (niedługą co prawda, ale nie o ilość tu szło) rzeczy, które chciałabym koniecznie uszyć w ciągu tych dwunastu miesięcy. Tak konkretnie chodziło o różne warianty żakietów i płaszczy, po to żeby przetestować różne techniki, poćwiczyć umiejętności, dowiedzieć się czegoś nowego, a to z kolei po to, żeby móc tę wiedzę nieść dalej w świat. Długa kamizelka była jedną z najważniejszych pozycji na tej liście i bardzo się cieszę, że przy tych wszystkich zawirowaniach plan udało mi się zrealizować. Dwanaście miesięcy skurczyło się bowiem do dziewięciu, a w międzyczasie świat nam się wszystkim trochę wywrócił do góry nogami.
O kamizelce myślałam początkowo w nieco bardziej wyjściowym wydaniu, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy zachorowałam na len. Tak sobie myślę, że w sumie nie ja jedna, bo to, co teraz oferują sklepy to jest po prostu bajka. Skoro więc serce oddałam lnianym włóknom, to i internet przeglądałam sobie między innymi pod kątem takich stylizacji. Wśród nich natrafiłam pewnego razu na taki casualowy zestaw, w związku z czym przepadłam bez reszty i wiadomo już było, jak to się skończy.
Myślę, że jeszcze pamiętasz mój lniany garnitur i pasiasty żakiet. W obu przypadkach żakiety nie miały podszewek. I tym razem zdecydowałam się na takie rozwiązanie (w końcu to strój z myślą o lecie albo wczesnej jesieni szyty), jednak postanowiłam wprowadzić pewne urozmaicenie. Nie wszystkie więc zapasy wykończyłam lamówkami, a jedynie ozdobiłam nimi odszycia oraz środkowy szew tyłu wraz z rozporkiem. Zapasy szwów na cięciach francuskich z przodu i z tyłu wykończyłam szwem bieliźnianym, by jednocześnie ukryć zapasy szwów i uzyskać z zewnątrz ozdobne stębnowanie. Tylko szwy boczne ujęłam razem i obrzuciłam, natomiast dół podłożyłam najpierw wąsko, a następnie na 4 cm i przyszyłam maszynowo, traktując to jako ozdobę i nawiązanie do stębnowań na kieszeniach oraz pasku. Tym razem nie wzmacniałam podłożenia wkładem, ponieważ bardzo zależało mi na jak najbardziej zwiewnym charakterze kamizelki. Pozostałe newralgiczne miejsca wzmocniłam tak jak zwykle. Kieszenie, których nie ma na szablonie, a które były mi jednak potrzebne, odszyłam najpierw podszewką, a następnie przyszyłam do przodów. A kieszenie trzeba było uszyć, bo tych przy spodniach zabrakło. Trochę z premedytacją ich nie szyłam (ani tych w karczkach biodrowych, ani w szwach bocznych), obawiając się zbytniego efektu poszerzającego. No i, kurka blada, czasem jeszcze zdarza mi się zapomnieć i próbuję ręce w portki wsunąć.
Na koniec napisać by należało coś o moich wrażeniach i uczuciach w związku z tym zestawem. Tu nie będzie raczej zaskoczenia – czuję się w nim rewelacyjnie. Jestem w nim totalnie zakochana, uważam, że w całości oddaje mój styl, a do tego jest tak wygodny, że chodziłabym w nim na okrągło. No i ściąga spojrzenia, co mojej próżności bardzo dobrze robi. O ludzie, jak ja kocham takie udane projekty!
Metryczka:
- Wykroje:
- Kamizelka: Burda 9/2019 model 122
- Spodnie: Burda 8/2018 model 106 B
- Rozmiar: 38
- Tkanina: 5 mb lnu khaki od Wioli (sklepfastrygi)
- Modyfikacje: kamizelkę wydłużyłam do pożądanej długości i dodałam kieszenie; spodnie poszerzyłam po wewnętrznej stronie nogawek na wysokości bioder do r. 40, ale zupełnie niepotrzebnie, ponieważ i bez tego były dość obszerne.
2 komentarze
Pingback:
Pingback: