Klasycznie z akcentem
Muszę przyznać, że dotąd nie miałam klasycznej spódnicy ołówkowej. Nie potrzebowałam. Ani do pracy, ani na inne okazje. Wydawała mi się zbyt oficjalna i taka poważna. Aż w końcu, przekopując się, przez moje zasoby, natrafiłam na materiałowe pozostałości po spódnicy z koła. Czarne. Pomyślałam, że czas z nimi coś zrobić.
Zrobiłam wykrój, z Burdy oczywiście (numer 9/2012, model 127), na klasykę klasyki. Poprzymierzałam do skrawków. Wystarczyło. Na styk. Postanowiłam jednak tę czerń czymś ożywić. A że niedawno nakupiłam tasiemek, zameczków i suwaczków od… (bardzo dużo), miałam w czym wybierać. Wybrałam zamek o spirali w złotym kolorze. Od dłuższego już czasu tęsknie spoglądałam bowiem w stronę uszytków ozdobionych w ten sposób i sama chciałam coś takiego mieć. No to mam.
Najwięcej czasu zajęły mi prace koncepcyjne. Suwak okazał się dość sztywny i niechętnie współpracujący. Ostatecznie oczywiście go ujarzmiłam, ale nie było łatwo. Sporym wyzwaniem okazało się również opracowanie sposobu zapinania spódnicy ponad zamkiem krytym. Najpierw pomyślałam, że będzie to jakiś ładny guziczek. W pasmanterii takowy nabyłam, jak również paczuszkę haftek (tak na wszelki wypadek). A w domu zaczęłam „rzeźbić”. Guziczek odpadł w przedbiegach, ponieważ pasek spódnicy nie był wszywany klasycznie. Poza tym nie utrzymałby paska w ryzach i wszystko by się jakoś tak rozłaziło. Szkoda. Haftki okazały się zbyt skomplikowane w przytwierdzaniu, a potem zapinaniu i odpinaniu. Nie wyglądały też zbyt elegancko. Deską ratunku zostały zatrzaski. Zamontowałam je na wszytej w pasek „wkładce” (nie mam pojęcia, jak to nazwać) maskującej dziurę między suwakiem ozdobnym a paskiem.
Ostatecznie zrezygnowałam z wszywania podszewki, ale tylko dlatego, że nie miałam elastycznej. Ponieważ spódnicę uszyłam z bawegi, która pozwala na zjedzenie dużego obiadu, wszywanie podszewki wydawało mi się ograniczeniem, na które nie chciałam sobie pozwolić.
Zobacz również

Ona po przejściach, on jeszcze nie
19 października 2015
W stylu Claire U.
2 września 2016
Brak komentarzy
oh-wat-leuk
Jest idealnie . Podoba mi się taka ozdoba w postaci zamka .
Kasia
Dziękuję. Chciałam odróżnić trochę swoją spódniczkę od innych. Mam nadzieję, że mi się udało 🙂
Made by Benia
Zdecydowanie Ci się udało! Widziałam mnóstwo spódnic z wszytym zamkiem dla ozdoby, ale jeszcze nigdy w taki sposób. Pozdrawiam 🙂
Mitania
Uwielbiam spódnice ołówkowe : ). Póki co mam w swojej szafie aż jedną i to lumpeksową, ale służy mi już od lat : ). Też lubię założyć do kompletu coś zwariowanego,dzięki czemu traci swoje formalne zastosowanie : ). Wiem,że już pora aby uszyć sobie nową ale ciągle nie mogę się zmobilizować,lenistwo bierze górę ; ). Suwak w Twojej spódnicy-rewelacja : ). No i jak zwykle zarówno Ty jak i Mańka wyglądacie w niej zabójczo- rozpieszczasz Mańkę : ). Pozdrowionka : ).
Kasia
Ja też uwielbiam, ale dotychczas to uwielbienie przejawiało się wyłącznie w podziwianiu takiego fasonu u innych 🙂 Ale uszyłam tę i tak sobie myślę, czy nie poszukać jeszcze jakichś resztek i nie uszyć kolejnej. Zastanawiam się tylko, jak ja będę dygać w takich spódniczkach za Młodym. Te z koła są znacznie praktyczniejsze. No i można wszyć w nie kieszenie na jego skarby 😉
A z tą Mańką to ja już nie mogę – ma takie zachcianki, że nie nadążam. I ciągle mnie tylko popędza 😉 Buziaki ślę!
Szycie upiększa życie
Sliczna ta spódniczka!
Kasia
Dziękuję. Chyba naprodukuję więcej takich.
MariaTamara
Wykończenie ozdobnym suwakiem bardzo mi się podoba, spódnica ciekawie z nim wygląda. Klasyka, a jednocześnie daleka od zwyczajnosci:)
Kasia
Dziękuję! Też mi się podoba i jestem zadowolona z własnego pomysłu 🙂
monika
Mani do twarzy (a właściwie dokładnie odwrotnie) w tej spódniczce 🙂
Kasia
Leże i rechoczę 😀
Pingback: