DAMSKIE,  spódnice

Kolorowy ptak albo spódnica w stylu New Look

Ile lat bym nie miała, nie potrafię się oprzeć rozkloszowanym spódnicom i sukienkom. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, co mnie w nich najbardziej urzeka – ilość tkaniny, szelest w trakcie chodzenia (choć przecież nie wszystkie tkaniny szeleszczą), +20 punktów do wdzięku czy może to że można się w nich kręcić niczym mała dziewczynka, dopóki nikt nas nie przyłapie na tej małej słabości 😉

Spódnica (model 127) z okładki lipcowej Burdy mnie zachwyciła. Oszczędna w formie, a jaka bogata! Zdaje się, że nie ja jedna na nią zachorowałam. Jedyne co dość długo wstrzymywało mnie przed jej uszyciem, to długość tejże. Zdarzało mi się już wspomnieć co nieco na temat moich nóg. Mam świadomość, że są całkiem zgrabne, proste i generalnie nie ma się co czepiać poza jednym ale. Mam niezbyt filigranowe łydki i kostki. Obrazowo rzecz ujmując – trochę jak u kolarza. No i jak bym nie próbowała czarować rzeczywistości, to jednak pewne długości nie najlepiej tym moim nogom robią. Że jednak się na spódnicę uparłam, postanowiłam nie ponosić zbyt wielkiego ryzyka tkaninowego, bo projekt materiałożerny, i do uszycia próbnego modelu wykorzystałam tkaninę, z której uszyłam podszewkę do mojego trencza.

DSC02086

DSC02089
DSC02082
DSC02090

Jeszcze na etapie szycia, przykładając do siebie przód z zszytym milionem zaszewek i przeglądając się w lustrze, widziałam w nim ciotkę-klotkę. Mąż miał nieco łaskawsze oko, kazał tylko ściągnąć spod spodu spodnie dresowe oraz skarpety, które jednak rzeczywiście nieco zniekształcały odbiór. Nie wypadało mi wobec tego porzucić szycia spódnicy. Pomyślałam sobie, że sprawdzę sobie w takim razie jeszcze przy okazji, jak mi się będzie wszywać kieszeń w szwie bocznym razem z zamkiem krytym. Poszło że ło ho ho i z całą resztą spódnicy również. Kiedy ją uszyłam, spojrzałam nań łaskawszym okiem, bo zabawa w przebieranki potwierdziła mężowe zapewnienia, a spódnica zaczęła mi się podobać.

DSC02098

DSC02094

DSC02175

Powiem Wam, że oprócz tego, że sama spódnica mi się podoba, to i ja w takim wydaniu a’la dziewczyna włóczykija się sobie podobam. Taka elegancka wersja jak na okładce Burdy też jest świetna i serce mi szybciej bije na jej widok, ale ja się jednak na co dzień tak nie noszę. Chciałabym sobie teraz uszyć taką wersję docelową, ale do noszenia trochę bardziej na luzie. Płaskie buty, listonoszka albo plecak, coś w ten deseń. Żakardy się idealnie nadają na tego rodzaju spódnice, ale wymagają już pewnej oprawy. Tu jest potrzebna raczej sztywna tkanina, ale chciałabym coś innego, casualowego. Macie jakieś pomysły? Może podrzucicie jakieś linki?

DSC02138

DSC02143

DSC02153

DSC02121

DSC02113

Pozdrawiam serdecznie, Kasia!

21 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *