
Moja letnia miłość, moja maxi sukienka
Do trzech razy sztuka. Tak sobie pomyślałam po dwóch poprzednich razach z długimi kieckami, spódnicami co prawda, ale właśnie o długość tu chodzi. Pierwszą długą spódnicę uszyłam sobie z szyfonu. Ale postąpiłam nieroztropnie i nieco bezmyślnie, bo uszyłam dość wąską tubę (wiecie, szerokość tkaniny to był mój obwód na dole), w której nie mogłam zrobić normalnego kroku. W domu, i owszem, od lustra do maszyny przechadzałam się i trudności nie dostrzegłam, ale jak trzeba było lecieć na autobus, to coś mnie tak jakby hamowało. Jakiś czas później uszyłam sobie inną długą spódnicę. Nauczona doświadczeniem dół zrobiłam dwa razy dłuższy obwodzie niż poprzednim razem. Do tego skroiłam pasek, ale taki leżący poniżej linii pasa (wydawało mi się, że w pasie byłoby za dużo marszczenia) i w to wszyłam zmarszczone 3 metry spódnicy. Spódnicę założyłam raz, a potem rzuciłam ją do szafy, bo moje biodra wydawały mi się w niej ekstremalnie szerokie. Na jakiś czas myśli o posiadaniu długiej spódnicy czy sukienki porzuciłam i żyłam sobie w przekonaniu, że jednak długie to nie dla mnie. W zeszłym roku jednak coś mnie tknęło i na dzień przed wyjazdem na wakacje postanowiłam kupić sobie długą sukienkę. No bo sukienka a spódnica to jednak nie to samo, a wszyscy dookoła te długie sukienki tak pięknie noszą i chwalą. No i po gorączkowych poszukiwaniach znalazłam jedną taką całkiem fajną, a gdy zaczęłam jej później używać, to wiedziałam już, że przepadłam.
W tym sezonie dałam sobie więc trzecią i ostatnią szansę. I uszyłam tę sukienkę, dość spontanicznie, bo planowałam długą co prawda, ale z innego materiału i z zupełnie innej formy (ale nie ma się co przejmować, tamtą też uszyję). Ale może wiecie, jak to jest. Przyjaciółka była. Razem na materiały poszłyśmy. Ona sobie kupiła, a ja miałam nie kupić?! No nie da się. To sobie kupiłam 3 metry wiskozy takiej pomiędzy szyfonem i żorżetą z przekonaniem, że z tego to musi mi wyjść super ekstra kiecka. A kiedy uporałam się z robaczkiem, przystąpiłam do wymyślania mojej maxi sukienki.
Falbanki. Musiała mieć falbanki, bo tkanina cienka i zwiewna aż się o nie prosiła. Doskonale sprawdziły się falbanki w mojej ostatniej bluzce, to dlaczego by ich i tu nie wykorzystać? No to siup, falbanki są. Teraz dół. Pomna moich nieudanych przygód z marszczeniem długiej spódnicy, chciałam go zwyczajnie uniknąć. Z drugiej strony zaś chciałam, by sukienka była pozbawiona zapięć. Raz-dwa przez głowę i jest na mnie. Wybrałam więc rozwiązanie, przez które potem trochę brzydko na siebie mówiłam, ale ostatecznie sukienkę przecież okiełznałam i teraz już się nie gniewam. Zdecydowałam się na trapezowy dół z nieznacznie poszerzonym obwodem w pasie, który potem zmarszczyłam trzema rzędami gumonici. Ale ile ja się musiałam nawyrównywać tej ciągnącej się we wszystkie strony kiecki, to głowa mała. Dół naciągał się wściekle, falbanka przy dekolcie też. Porządne zwilżenie sukienki na manekinie (dzięki za radę, Domowa Krawcowa) nadało jej wreszcie ostateczny kształt (choć myślałam, że takie rzeczy to raczej przy formach z koła albo półkoła, a tu się okazało, że i wiotkie tkaniny takie zabiegi lubią) i mogłam ciąć. Potem już tylko mereżka i oto jest.
Dziewczyny (i chłopaki), jak ona się fantastycznie nosi! Jaka jest przewiewna i miła! Jak pięknie fruwa na wietrze! Powiem Wam, że dopóki nie przetestowałam jej w terenie, byłam na nią jeszcze odrobinę zła, że mi przysporzyła pracy i chwilami do siebie zniechęcała, bo miała być prosta w szyciu, a się opierała. Teraz już nie jestem. Na sukienkę wykorzystałam 3 m tkaniny. Myślałam, że będzie tego aż świat, tymczasem chcąc uszyć dół bez rozcięć, wykorzystałam ją do końca. Górę uszyłam w ten sam sposób co białą bluzkę z falbankami (oczywiście znacznie krótszą), dół natomiast to przerobiona wersja dołu sukni ślubnej 105 z Burdy 3/2017 (ma znacznie mniej objętości i nie ma zakładek). Obwód w pasie spódnicy jest dopasowany do obwodu topu. Dopiero po zszyciu całości sukienkę zmarszczyłam w pasie. Z obawy przed tym, że sukienka może prześwitywać, choć w domu testy tego nie potwierdziły, dół ma wszytą halkę do kolan z siatki.
I wiecie, co? Uwielbiam letnie maxi sukienki. A Wy?

Pozdrawiam letnio, serdecznie i słonecznie, Kasia!
Zobacz również

Szyfonowa bluzka
22 kwietnia 2017
Wiosenna rozgrzewka z granatową sukienką
28 marca 2022
38 komentarzy
Ava
Wyszła niesamowita sukienka, wyglądasz świetnie, zwiewnie, letnio aż sama mam ochotę na maxi sukienkę, w takiej kiecce śmiało możesz jechać na wczasy 🙂
Kasia
Dziękuję! Cieszę się, że Ci się podoba ?. Ja tam zamierzam zabrać ją nie tylko na wakacje, ale chodzić w niej, kiedy tylko nadarzy się okazja 😉
wrednazolza13
Świetna jest ta sukienka! Pięknie leży, wyglądasz bardzo kobieco, ale lekko. Jak rusałka albo taka leśna wróżka. Ślicznie po prostu.
Kasia
Dziękuję pięknie! Też miałam takie skojarzenie, jak obejrzałam zdjęcia 😀
ZOiO
Wspaniała sukienka! Bardzo ładny print 🙂 Świetne do niej będą czółenka https://zoio.pl/obuwie/szpilki 😀 Np. ciemnorózowe, ale Twoje sandałki również są urocze 😉 😀
Kasia
Dziękuję 🙂
Robak XXL
No pięknie, zwiewnie i delikatnie! Kasiu jak zawsze brawo!
Kasia
Dziękuję, Magda! Bardzo się cieszę, że sukienka Ci się podoba 🙂
Uszyta
Zapachniało wakacjami i wolnym czasem 🙂
Kasia
Ha ha, no tak! A tu ani wakacji, ani czasu wolnego 😀
Uszyta
Dokładnie 😀 niestety
nataliaszyje
Ależ mnie zaskoczyłaś ! 😀 na insta widziałam, że będzie jakaś sukienka z boskim falbaniastym dekoltem, ale nie wiedziałam, że to maxi !! Ale fajnie ! Wyglądasz tak leciuto i zwiewnie. Pięknie ! Powiem Ci , że zachęciłaś mnie do uszycia dwóch rzeczy – do maxi ( nigdy nie szyłam ! pora to zmienić! ) i sukienki z tym dekolcikiem z falbanką – jest śliczny 🙂
Pełna podziwu jestem dla tego małego zdolniachy , co to Ci takie fajne zdjęcie pstryknął! Oj za chwilę będzie mamie sesje trzaskał 🙂 🙂 🙂
Kasia
Najpierw, kiedyś tam, kiedy numer z tą falbaniastą (ale tam była dopasowana) sukienką wpadł w ręce, myślałam właśnie, że uszyję krótką. Ale krótkie, takie typowo wakacyjne, mi się już chyba chwilowo znudziły i w tym sezonie stawiam na maxi. Fajnie w sumie, że udało mi się kogoś zaskoczyć 😉 I cieszę się bardzo, że sukienka Ci się podoba!
Powiem Ci, że ostatnio jak jeździmy na zdjęcia, to młody się rwie do aparatu za każdym razem. Dzięki temu mam kilka aktualnych zdjęć z mężem 😉 Bo tak to albo on, albo ja na zdjęciu. Albo jakiś krzywe selfiki. Oj tak, trzeba sobie wyszkolić kolejnego fotografa 😀
Szyję...bo kocham i potrafię
Kasieńko, ja zwolenniczka maxi kiecek jestem zauroczona Twoją sukienkę, jest lekko, zwiewnie i bardzo letnio. Nieźle to sobie wykombinowałas Co do trudności w szyciu, to norma niestety… ja ostatnio szyłam 8 sztuk body dla córki na sesję do dyplomu, nigdy nie szyłam takich rzeczy a żeby to jeszcze proste były a to z jakimiś wycięciami, naszyciami… o matko już dawno tak nie psioczyłam w trakcie szycia, ale jakoś się udało, ale i tak jestem zdania, ze uszyć dobrze coś z bielizny nie jeste łatwo i niestety w domowych warunkach się nie da, ale widziałam pierwsze efekty i szczęka mi opadła, wyszło ekstra, czekam jak córka zaliczy to mi pozwoli udostępnić fotki. Ale własnie tak z szyciem jest założenia są zawsze inne a w trakcie wychodzą problemy o których nawet nie śniliśmy, drugi raz będzie łatwiej i jeszcze lepiej, wiesz na co uważać co wziąć pod uwagę, ja już przebieram nóżkami, bo biorę się za swoją letnia garderobę i maxi będzie i to nie jedna… uwielbiam takie sukienki latem bo nie trzeba się martwić odkrytymi nogami i jakoś mi tak do lata bardzo pasują, Twoja jest piękna, noś z dumą bo wyglądasz w niej ekstra!!!
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Kasia
Beatko, dziękuję! Jakże się cieszę, że sukienka znalazła Twoje uznanie. Na szczęście trudności mam już za sobą, teraz pozostaje sama radość i satysfakcja. Tak samo u Ciebie z tymi body. To dopiero musiało być wyzwanie i jestem bardzo ciekawa, co Ci z tego szycia wyszło, a jestem przekonana, że szczęka mi opadnie i z gruchotem roztrzaska się o podłogę :D. Masz rację co do tych niespodzianek. Niby tyle już się rzeczy uszyło, doświadczenie jakieś jest, a i tak trzeba być zawsze czujnym i przygotowanym. Nigdy nie wiadomo, z której strony padnie cios 😉 Czekam z niecierpliwością na Twoją letnią garderobę. Coś czuję, że będę Ci jej zazdrościć.
Pozdrawiam ciepło!
Kaja
Ślicznie! 🙂
Kasia
Dziękuję ☺
Monika
Pieknie pieknie ??? i jaka jestem dumna ze mialam w tym swoj malenki udzial ?
Kasia
😀 Bez Ciebie tej sukienki by nie było 😉
Szwaczka. PL
Maxi jest przepiękna,lekka zwiewna,wyglądasz jak nimfa wodna.Materiał super i świetny fason.dobra robota.zdjęcia idealnie podkreślają jej urok.Bardzo mi się podoba!!????
Kasia
Dziękuję! Jest mi bardzo miło 🙂
Redhaireddressmaker
Oczywiście, że uwielbiamy maksi 😀 Właściwie powtórzę to, co już zostało napisane – świetna tkanina, ładne kolory, naprawdę wyglądasz jak nimfa! Piękna sukienka, nosiłabym 🙂 Pozdrawiam cieplutko 🙂
Kasia
Co do twojej odpowiedzi to nie miałam najmniejszych wątpliwości 😀 Cieszę się, że sukienka Ci się podoba. Pozdrawiam serdecznie!
punktyodniesienia
Cóż za zwiewność! Cóż za letniość! wniosek z twojej opowieści jest taki, że trzeba próbować, szukać ideału cierpliwie. Piękne lato będziesz miała w tej kiecy niezależnie od pogody. szczególnie dekolt mnie urzeka. cudo.
Kasia
Kasiu, dziękuję Ci bardzo za te miłe słowa! Wiosna mnie rozpieściła, że hej. Jeśli lato będzie takie, to chyba w tym sezonie będę szyć jedynie długie sukienki. Choć jedna krótka lniana jest w planach. Ale u mnie z planowaniem to jest tak, że mało co mi wychodzi 😉
oldnanny
Ale zwiewna i delikatna, idealna na lato! Mimo wszystko warto było się pomęczyć dla takiego efektu (hre hre, łatwo mi pisać, szczególnie że to nie ja się męczyłam :-D), przeurocza sukienka. Chyba by mnie coś strzeliło, jakbym tak miała walczyć z tkaniną; właśnie dlatego ostatnio unikam wzrokiem tych zakupionych szyfonów w szafie pochowanych. Kuszą i odrzucają, pełen wachlarz odczuć w pakiecie 🙂 Jak patrzę na Twoją sukienkę to skłaniam się w stronę pokusy uszycia, ale dość szybko mi przechodzi gdy czytam jak się przy niej napracowałaś, szacunek! Pozdrawiam 🙂
Kasia
Dziękuję! Ale się uśmiałam 😀 Ja tam raz na jakiś czas muszę porzucić swoje postanowienia, bo pokusa jest jednak zbyt silna. Teraz będę szyć wyłącznie z tkanin, nad którymi łatwo zapanować. Aż do następnego razu 😉
Pozdrawiam serdecznie!
Agnieszka
Ale fajna sukienka! Sama bym sobie taką uszyła, tylko boję się, że jestem za niska do takich długości… Ale może? 🙂 W każdym razie gratuluję wytrwałości, super efekt – lekko, kobieco i zwiewnie 🙂 Do tego ta falbanka <3
Kasia
Agnieszka, nie bój się nic a nic. Moja siostra jest znacznie niższa ode mnie, a też pomyka w długich kieckach. Trzeba chyba pilnować po prostu, żeby w pasie się za dużo nie działo. Może się jednak przekonasz i spróbujesz 🙂 Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie!
Agnieszka
No właśnie, w tym pasie przy niskim wzroście to czasem naprawdę robi się problem, bo jednak trzeba się wyjątkowo postarać by trochę uwidocznić talię 😉 Ale tak sobie myślę, że chyba właśnie czegoś takiego potrzebuję – może właśnie to doda mi trochę brakujących centymetrów 😉 Zachęciłaś mnie bardzo!
Buziaki :*
Pracownia Ady
Kasiu, podziwiam Twoją sukienkę od paru dni i napatrzeć się nie mogę 🙂 Piękna, zwiewna, w delikatnym kolorze,
po prostu cudo 🙂 Ślicznie w niej wyglądasz, jak rusałka, walory dodatkowo podkreśliła sesja zdjęciowa w takiej scenerii 🙂
No, coż, generalnie zazdroszczę osobom, którym dobrze w długich sukienkach/spódnicach, niestety do nich nie należę :(, ale z serca podziwiam u innych 🙂 Idealne rozwiązanie na wiele okazji 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Kasia
Ada, pięknie Ci dziękuję 🙂 Zaczynam się zastanawiać, czy ta sceneria się nam wszystkim nie przeje, ale to jest takie dobre miejsce do robienia zdjęć, że aż szkoda nie skorzystać. Podejrzewam, że jeszcze nie raz się tam wybierzemy, choć dojazd zajmuje ok. 40 minut. Ale czego się nie robi dla ładnych zdjęć 😉
A w przyrodzie to już niestety tak jest, że nie każdemu we wszystkim ładnie. Albo inaczej – nie we wszystkim czujemy się dobrze. Ja bardzo ubolewam, że z długością midi mi nie po drodze. Ale na szczęście mogę poszaleć z innymi krojami 😉
Pozdrawiam ciepło!
Justyna
Podziwiam 🙂 świetna sukienka 🙂 mam pyranie odnośnie wolantu… góra sukienki jest z podwójnej warstwy materiału i wolant wszyty pomiędzy czy może jest tylko jakieś odszycie? Bardzo lubię do Pani zaglądać 🙂 Pozdrawiam
Kasia
Dziękuję! Bardzo się cieszę, że sukienka się podoba oraz z odwiedzin 🙂
Sukienka jest z pojedynczej warstwy. Szyje się ją w ten sposób, że wolant układa się prawą stroną do lewej strony dekoltu i zszywa te dwa elementy. Z przodu, gdzie jest szpic, trzeba zrobić później nacięcie do samego szwu, żeby falbana się ładnie układała i w ogóle dała wywrócić. Ponieważ mój materiał się strzępił, a falbana lubi sobie fruwać na wietrze, obrzuciłam zapasy na owerloku. Całość jest jednak ładnie ukryta.
Pozdrawiam serdecznie!
Justyna
Dziękuję za wskazówki 😉 jak widać proste rozwiązania są z reguły najlepsze 🙂
Krawcownia-Beaty
Kasia sukienka piękna, taka delikatna, można by powiedzieć że eteryczna, zwiewna, kobieca. Bardzo mi się podobasz w tej stylizacji 😉 Pozdrawiam
Kasia
Dziękuję Ci pięknie, Beatko ?
Dalwi Szyje
Wspaniała ta sukienka!! Już u RobakXXL pisałam, że chyba sobie taką ciachnę:) Jedną długą a co mi tam, nie mam ani jednej:)