Morze kwiatów, kupa zdjęć i jedna refleksja – oto najnowsza letnia sukienka
Odstawienie się od maszyny na ponad miesiąc nie było tak bolesne, jak myślałam, ale podejrzewam, że to jednak zasługa udanych wakacji. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy wreszcie zabrałam się za szycie, miałam z tego wielką frajdę.
Już następnego dnia po powrocie z zagranicznych wojaży zarządziłam wypad na szmatki. Nikt tak mnie nie rozumie jak mamusia, a że u niej zrobiliśmy sobie przystanek, pełna entuzjazmu dla moich pomysłów zapakowała mnie do samochodu i pojechałyśmy. Kupiłam sobie kwiecistą wiskozę, materiał typu lejącego się faliście. Wdałam się przy okazji z panią w sklepie w małą polemikę, bo mnie pani skasowała stwierdzeniem, że jest coś takiego, jak wiskoza bawełniana. No i zonk. Wiecie coś na ten temat? Może powinnam się dokształcić w tym zakresie?…
Miałam materiał, miałam wstępny pomysł na sukienkę, ale nie miałam wybranego konkretnego wykroju. Kupiłam więc lipcową Burdę, coby od trendów za bardzo nie uciekać, a w niej oprócz wykroju na sukienkę znalazłam swoje zdjęcie w kombinezonie! Ależ mnie się ciepło we wnętrzu zrobiło, a rogal na twarz wystąpił. Szał i pełna ekscytacja!
Wracając jednak do nowej sukienki… Wykrój nr 115 od razu uprościłam, żeby go pogodzić z moim wyobrażeniem i zmieścić w tym kawałku materiału, który sobie kupiłam (ja miałam 150×160 cm, a Burda chciała aż 230 cm długości!). Zrezygnowałam z rękawków, dekolt z przodu lekko pogłębiłam, a z tyłu zrobiłam w szpic. Odszycia wszelkie zastąpiłam wykończeniem z wypustki bawełnianej. Sukienka nie ma żadnego zapięcia, bo ma na tyle zapasu, że swobodnie można ją założyć bez zbędnych wygibasów. Nie szyłam tej długiej szarfy do opasywania się, bo sobie kupiłam pasek, który jest jednak wygodniejszy w zakładaniu i podkreśla talię, a nie dodaje jej dodatkowych centymetrów w postaci wielkiej smętnie wiszącej kokardy. Sukienka jest krótsza, bo jest zwyczajnie podłożona, a nie wykończona szeroką plisą, no i co najważniejsze – ma kieszonki ;). (Te kieszonki to akurat były w wykroju, ale chciałam zaznaczyć, że są).
Ta sukienka to taka prościzna, że aż nie warto się nad nią specjalnie rozwodzić. Nie trzeba jej było dopasowywać, nie wymagała wielu szwów, ani jakieś przesadnej precyzji. Dla wielu (w tym być może dla mnie) do uszycia w dwie godzinki. Ale ja pieściłam się z nią znacznie dłużej. Zdałam sobie sprawę, że szycie na akord w ogóle mnie nie relaksuje, a ściganie się ze sobą jest zupełnie bez sensu. O ile w innych dziedzinach jestem popędliwa i zanim pomyślę, już działam (niedługo z tego powodu Michu zacznie mi grozić rozwodem), to tutaj chciałabym możliwie często osiągać szyciowy zen. W końcu to pasja, a nie rywalizacja o złote gacie.
Tym razem zdjęcia pykaliśmy podczas sobotniego spaceru na jednej z mazowieckich wiosek. Niech Was jednak nie zmyli lekkość materiału i zwiewność kiecki – tego dnia moja forma pozostawiała wiele do życzenia. Na szczęście spacer miał terapeutyczne działanie, oczyścił ciało i umysł ;). Mimo tego jednak twarz pokazywałam niechętnie i niewyraźnie, skupiając się na uwypukleniu uroku sukienki oraz okolicznych krajobrazów.
Brak komentarzy
justynacabajteczar
bardzo twarzowa sukienka, idealna na lato 🙂
Kasia
Dziękuję 🙂
Mitania
Piękna sukienka z cudnej tkaniny : ). Plenery równie piękne i wszystko to działa na mnie kojąco bo drugi dzień mija a ja nadal dogorywam po weselu : ). A z szyciem na akord masz świętą rację,bo nic tak nie niszczy pasji szycia jak szycie na akord właśnie ; ). Buziaczki posyłam : )* i gratuluję pojawienia się w Burdzie : )))
Kasia
Dziękuję kochana! Ja na weselu nie byłam, ale zabalowałam, jakbym ze dwa odwiedziła. Mam wrażenie, że człowiek niektórych nauk nie jest w stanie przyswoić…
Tymczasem wrzucam na luz i będę się czilautować oraz wciąż cieszyć moim medialnym debiutem ;). Buziaki ogromniaste ślę! :*
Monika
Było bardziej hardkorowo niż na weselu. Mam porównanie to wiem 😉
Kasia
😀
Na okrętkę
Bardzo udana i twarzowa sukienka! Gratulacje:) A jeśli chodzi o materiał – to może Pani chodziło o to, że to mieszanka wiskozy z bawełną?? Chociaż i tak byłoby to bardzo dziwne, ja czegoś takiego w sklepie nigdy nie widziałam – albo wiskoza, albo bawełna…
Kasia
Dziękuję 🙂
Też zapytałam panią, czy chodzi o miks, ale mnie zbeształa i już nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Wiesz, dwudziestoletnim doświadczeniem w branży mi się pochwaliła… 😉
maszycielka
Ja też z natury niecierpliwa i wszystko chcę jak najszybciej, bo mi życia nie starczy a podczas szycia przeistaczam się w oazę spokoju i nagle nigdzie się nie spieszę. Magia.
Wiskozę chyba się z celulozy robi, więc może i z bawełnianej można.
Kasia
Magia – dobrze powiedziane :). Całe życie się człowiek siebie uczy.
No i z tą wiskozą to ja już naprawdę nie wiem. Poszperałam trochę w sieci i żadnej wiskozy bawełnianej nie znalazłam. Mieszanki, i owszem, ale nic więcej. Trudno. Zagadka zostanie nierozwiązana…
Kura
Kitko,
tu Kura. Skasowałam ostatnie komentarze od Ciebie. Niechcący. Spam mnie zaatakował.:)
Pozdrawiam
Kura
PS Podziwiam Twój talent!
Kasia
Dziękuję!
I ja Cię podziwiam :). Nie znam drugiej osoby, która w tak zwarty i oszczędny, a do tego przezabawny sposób potrafi ująć istotę koegzystencji z dziećmi oraz ich tatą. Uwielbiam Cię oglądać i nigdy nie zawodzisz moich oczekiwań. A komentarze da się jakoś nadrobić ;).
mondfee
Bawełna wiskozowa tak samo z resztą jak dzianina wiskozowa są moimi ulubionymi gatunkami ze względu na swoją szlachetność. Jeżeli Twoja sukienka jest z właśnie takiej bawełnianej odmiany to z pewnością świetnie się nosi. Choć osobiście nie jestem z tych „kwiatowych” to Tobie taki wzór wyjątkowo pasuje i w swojej łączce prezentujesz się ślicznie, szczególnie buszując w zbożu:) Pozdrawiam
Kasia
Cieszę się, że mimo innego gustu dostrzegasz urok mojej sukienki 😉
Z tą bawełną i wiskozą to jest chyba po prostu tak, że są to jakieś miksy, a to jak są nazwane to już fantazja sprzedawców. W końcu i to, i tamto włókno, tyle że pozyskiwane w różny sposób. A przymiotnik w nazewnictwie odnosi się zwykle do rodzaju tkania, dziania, splotu i takich tam. Stąd moje rozważania 🙂 Pozdrawiam!
Sonata Na Miarę
Bardzo dobrze wyszły tej sukience Twoje modyfikacje 🙂 Też nie znoszę dodatkowych warstw materiału w pasie – niby ma być wdzięcznie czy coś tam, a wychodzi grubo i krowiaście (przynajmniej na mnie) hahah 😀
A bawełnianą wypustkę uwielbiam! Tylko ciekawi mnie, jak ją przyszyłaś, skoro odszyć brak… Tak po prostu do zawiniętego zapasu?
Kasia
No właśnie u mnie też wychodzi krowiaście i przysadziście, bo u mnie i bioderko, i cyc, więc jak sobie nic nie wetnę, to wyglądam jak kloc :).
Zapasy wypustki właśnie mi się niebezpiecznie kończą i czas je uzupełnić. A też ją pokochałam miłością wielką i prawdziwą. Zaczęłam od tego, że najpierw obrzuciłam wszystkie zapasy na podkrojach. Potem przyszyłam wypustkę do tychże zapasów, tak jak przyszywa się taśmy krytego zamka. Na koniec zawinęłam zapas podkroju z zapasem wypustki pod spód i ostębnowałam. A że wypustka z taśmy ciętej po skosie, nic się na szczęście nie siepie. I wygląda całkiem przyzwoicie 🙂
Rzeczówki
Bardzo ładne niebieskości. Zapewne sprawdzają się nie tylko w polu 🙂 A co najważniejsze – ma kieszenie! Teraz coraz częściej wszywam kieszenie do wcześniej kupionych lub uszytych rzeczy. To chyba najlepszy wynalazek w ciuchach 🙂 aaa, bardzo fajnie przerobiony wykrój, jak by był w takiej formie chyba jakoś inaczej bym na niego spojrzała, Twoja wersja jest jakoś bardziej zachęcająca 🙂
Kasia
Dziekuję :). Wzór to pewnie dla Ciebie spora ekstrawagancja ;). W sprawie kieszeni całkowicie podzielam Twoje zdanie!
ViolettaZ
Fantastyczna sesja, sceneria idealnie pod tą sukienkę 🙂 Pięknie wyglądasz! Sukienka bardzo mi się podoba, fajny ten powiększony dekolt na plecach 🙂 Super!
Kasia
Cieszę się, że Ci się spodobała sukienka w takiej wersji. A z tymi zdjęciami to Ci się przyznam, że od początku planowałam coś w stylu „wsi spokojna, wsi wesoła”, bo te kwiatuszki wyglądały na takie, co się będą domagać łanów zbóż i połaci łąk 😉
marthab
Super ta sukienka jest, chyba będzie przebój lata. Twoje wykonanie jest mistrzowskie, też się chyba na nia skuszę, skoro roboty przy niej niewiele 🙂
Kasia
Dziękuję za tyle miłych słów! Dzięki nim uśmiecham się właśnie do monitora :).
Zdecydowanie polecam szycie tej sukienki.
Pingback:
Agata Wieczorowska
Uwielbiam letnie sukienki w kwiaty. Są bardzo kobiece i zazwyczaj dobrze się w nich wygląda bez dodatkowych dodatków. Ta z wpisu jest tego dobitnym przykładem. Pozdrawiam! 🙂
Kasia
Dziękuję i bardzo się cieszę, że Ci się podoba 🙂
Ann
Bardzo mi się podoba. Po modyfikacjach wygląda super i bardzo podoba mi się sposób wykończenia, muszę spróbować 😉 myślałam że tylko mi się ta szarfa nie podoba, też z niej zrezygnowałam 😀
Kasia
Ale uważaj – wypustki wciągają ;).
Szarfa to był zdecydowanie najmniej udany element tej sukienki. Spokojnie można z niego rezygnować. Cieszę się, że sukienka Ci się podoba :).