O rety, żakiety!
Słowo się rzekło, żakiety w szafie. Poza nią rzadko, bo należą jednak do ciuchów, których mogłabym wcale nie uszyć i nie byłoby mi z tym źle. W moim przypadku nie sprawdziły się fasony.
- Historia pierwsza
Czerwony żakiet z Burdy 8/2013 model 106 A spodobał mi się od razu, gdy zobaczyłam go na okładce. Właśnie w tym kolorze i w takim zestawie. Do jego uszycia zachęciło mnie też to, że nie miał wykładanych klap. Uznałam, że pójdzie szybko i bez większych niespodzianek. Pamiętając o poprzedniej wtopie z rękawami, tym razem je przedłużyłam, i to była jedyna modyfikacja, której dokonałam. Szyło mi się naprawdę dobrze. I szybko. Nawet kąty proste wyszły mi jako tako.
Kiedy już przyszyłam guzik i założyłam żakiet, wiedziałam, że myśl, która plątała mi się po głowie od samego początku (NIE SZYJ ŻAKIETU Z ZAPIĘCIEM NA JEDEN GUZIK), nie była taka głupia. Była trochę irytująca, biorąc pod uwagę, jak się napaliłam, ale całkiem rozsądna przy tym. Olałam to. Zostałam więc z żakietem nie na mój bioost, za to w pięknym czerwonym kolorze, który ożywia moją… szafę.
- Historia druga
Materiały kupuję przez internet zwykle w ilościach hurtowych. Zwykle na zasadzie: „pomysłu na razie nie mam, ale coś na pewno z tego będzie”. Zamówiłam więc ostatnio między innymi dwa metry żakardu w promocyjnej cenie. Żakard w drodze był chyba na diecie, bo jak otworzyłam paczkę, okazało się, że jest go raptem metr dwadzieścia! Była też koperta z pieniędzmi 🙂 Nie obraziłam się. Zaczęłam główkować, wertować i mierzyć. Pomyślałam: „Nie mam jasnego żakietu, to sobie go uszyję”. Ilość materiału ograniczyła mnie dość mocno w wyborze fasonu. Postawiłam na model 107 z Burdy 2/2013.
Tym razem rozmiar 38 okazał się na mnie za duży. Zwęziłam przody. Chciałam długie rękawy, ale nie wystarczyło mi materiału. Zostało jak w wykroju. Nie chciałam mieć żadnych frędzelków ani koralików, więc odpuściłam sobie tę część szycia. Poszło sprawnie. Szycie, odpuszczanie w zasadzie też. Podszewka w tym kolorze była wyborem z musu, ale wydaje mi się, że całkiem niezłym. Po prostu innej nie miałam na stanie. Właściwie miałam – w kolorze jeansu 🙂
I to tyle z pozytywnych zaskoczeń w związku z tym żakietem. Rozpięty wygląda średnio, zapięty – nie do końca mój styl. Za duży dekolt. Jednak nie ten kolor.
A miałam też ochotę na sukienkę typu oversize. Prawdopodobnie byłabym teraz zadowolona z wyboru.
Trudy szycia rodzinnego
Chabrowy look
Zobacz również

Sukienka z kontrafałdami
19 września 2017
Retro bluzka
15 maja 2017
Brak komentarzy
Sonata Na Miarę
Powiem Ci, że to pocieszające, że nie tylko mnie się na końcu okazuje, że trzeba było jednak coś innego z danego materiału uszyć 😉
A jeśli chodzi o czerwony żakiet, to rozpięty wygląda zarąbiście!
Kitka
Fakt. Ostatecznie okazuje się, że to nie my schrzaniłyśmy, tylko np. Burda 😉
W tym czerwonym to właśnie rozpiętym chadzam.
Pingback: