DAMSKIE,  spodnie

Po co komu zwykłe spodnie?

Nie ma tego złego, co by nowego ciucha nie sprowadziło do mojej szafy. I ktoś sobie może pomyśli, o święci pańscy, co też ona najlepszego nawywijała, którędyż zboczyła na drogę występku i co za licho ją uwiodło, że złemu uległa i to w dodatku bez walki.

To, że oporu nie stawiałam, to przyznaję się od razu. I tak by to nic nie dało. Ale przyznaję, że jednak jakiś drobny element zawahania dało się wyczuć, no bo umówimy się, pewne szczątkowe resztki rozsądku jeszcze we mnie drzemią. Co ostatecznie i tak nie zmienia faktu, że nowe materiały zamówiłam, przekonując siebie, że naturalnie płaszcz w kolorze piaskowego beżu jest mi niezwykle potrzebny, a materiały towarzyszące z pewnością przydadzą się do uzupełnienia garderobianych braków, który jednakowoż bywa, że czasem odczuwam. No i żeby – naturalnie poza wykreowaną potrzebą – usankcjonować zakup, ale i zrobić miejsce na nowości, uzgodniłam sama ze sobą, że biorę się za wyszywanie materiałowych zapasów. I tu właśnie wkraczają różowe spodnie.

Klasyk powiedziałby tu, spodnie jakie są, każdy widzi. Ale, ale – to tylko tak na pierwszy rzut oka i kiedy stoję frontem. Chociaż w sumie też nie do końca. O tym jednak za chwilę, bo może zaczęłabym od początku. Tę różową tkaninę wiskozową z wzorem w jodełkę kupiłam akurat z przeznaczeniem na spodnie, co nie jest takie oczywiste, bo bywa, że zdanie swe zmieniam. Z tego, co pamiętam, miałam w planach raczej prosty fason, ale to było dawno, więc kto by to w ogóle pamiętał. Poszukiwania zaś modelu zwykłego i bez udziwnień doprowadziły mnie tutaj, czyli do wieloelementowych spodni z licznymi detalami, których szycie na pewno nie należy do kategorii „projekt błyskawiczny”. No bo kto by się tam przejmował pierwotnymi założeniami? Mając więc w rękach mięciutką i średniej grubości tkaninę wiskozową, postanowiłam wykorzystać jej atuty i uszyć sobie spodnie nieco inne niż miewałam dotychczas. Tu zakładka, tam drapowanie i jeszcze dużo kieszonek i guziczków, a na koniec takie filuterne wiązanie. I ten róż. No wdzięk, słodycz i całe stado tęczowych jednorożców. I jeszcze niemała łamigłówka do tego, bo mi się te wszystkie elementy na tkaninie nijak nie chciały pomieścić. Nie takie jednak przeszkody pokonywałam, więc uzbrojona w cierpliwość, z umysłem ostrym jak brzytwa i wzrokiem z laserowym pomiarem powierzchni przystąpiłam do układania puzzli, a zaraz później do ich wycinania.

Szycie po tym wszystkim to już był czysty relaks, choć oczywiście to nie tak, że siadłam do maszyny, bzyk-bzyk i spodnie gotowe. Chwilę to trwało, a i zabawy też mi przy tym nie brakowało. Choćby z tymi kieszonkami z wypustkami. Forma przewidywała takie jak to zwykle można w Burdzie znaleźć, a których ja nie lubię, bo się od wewnątrz później rogi zawijają, wszystko się roluje i tarmosi. Ja sobie wymyśliłam, że zrobię je tak, jak się w męskich spodniach szyje, czyli że worek kieszeni będzie wszyty w pasek, więc przynajmniej od tej strony będzie układać się elegancko. No i dodałam jeszcze pętelki na guziki, bo choć kieszonki uszyte równiuśko, to jednak sam materiał wiotki i żyjący własnym życiem. Prawdopodobnie więc worki kieszeni miałyby tendencję do wyłażenia na zewnątrz i rozglądania się na boki, czy to żeby ze sobą zagadać, czy może wyrwać jakąś inną kieszonkę.

Musiałam też spodnie w pasie zwężać, co podejrzewałam, że będę musiała zrobić, wolałam jednak najpierw je uszyć i sprawdzić, a dopiero później bawić się w korekty. Zgodnie z przewidywaniami gatki okazały się za szerokie w pasie o cały jeden rozmiar. Rozprułam więc szwy boczne do linii poniżej bioder i na każdym z nich ścięłam po 1 cm. Lampasów nie tykałam. Po tej korekcie zaczęły utrzymywać się mniej więcej w tym miejscu, w którym powinny, chociaż jak się trochę rozciągną, to zjeżdżają kapkę niżej. Ale z drugiej strony wystarczy, że coś podjem, i mogę liczyć na to, że zostaną tam, gdzie powinny.

No dobra, to po co komu zwykłe spodnie? Na przykład po to, żeby nie trzeba było się zastanawiać, czy do posiadanego obuwia pasują. Albo żeby nie musieć myśleć o tym, że te paseczki przy nogawkach to raczej takie ozdobne są, bo przy bieganiu, nie żebym w nich jogging uprawiała, ale każdemu przecież czasem zdarza się podbiec gdzieś świńskim truchtem, to te nogawki się jednak wysuwają i krzyczą, i’m free like a bird. No właśnie, ale wtedy byłoby tak zwyczajnie. A ja już takie spodnie mam i zawsze przecież mogę sobie takie uszyć. To pomyślałam sobie, że raz na jakiś czas nie zaszkodzi nieco zaszaleć i wprowadzić szczyptę ekstrawagancji do codziennego stroju. A jak się okaże, że to się jednak akurat w tym przypadku nie sprawdza, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tam co nieco pomajstrować przy tych nogawkach. Póki co jednak nie czuję takiej potrzeby.

Metryczka

  • Model: Burda Style 2/2016 model 111 B
  • Rozmiar: 40
  • Materiał: tkanina wiskozowa kupiona stacjonarnie – 2 m (wystarczyło, ale kombinacji było co niemiara) + popelina bawełniana na spód paska i zapięć nogawek
  • Modyfikacje: Zwęziłam spodnie w biodrach oraz pasie (w pasie o 4 cm do rozmiaru 38). Zmieniłam nieco sposób szycia tylnych kieszonek. Spodnie są nieco za długie, ale z uwagi na materiał, z którego je uszyłam, i jego tendencję do kurczenia się w kolejnych praniach postanowiłam zostawić je w pierwotnej postaci i poczekać, co się stanie. Liczę, że zbiegną się w długości o jakieś 2-3 cm.

2 komentarze

  • Lizawieta

    Bardzo starannie uszyte jak zwykle u Ciebie. Ciekawy materiał. Ładnie leżą na pupie, co nie jest takie oczywiste przy każdych szytych spodniach, zwłaszcza jeśli wykrój wymaga dopasowania na nasz rozmiar… Czyli super.
    Pozdrawiam.

    • Kasia

      Dziękuję! Jakie to miłe czytać takie pochwały ?.
      Masz rację, że ze spodniami i ich dopasowaniem to nie takie hop-siup. Te rzeczywiście jak na burdowe mają dobrze dopracowany fason, no i krok nie wisi 20 cm poniżej zawieszenia ?, co jest dużym plusem i wiele ułatwia przy ewentualnych korektach. Bardzo sie cieszę, że te spodnie po prostu dobrze leżą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *