DZIECIĘCE,  przebrania dziecięce

Smocze opowieści

Za górami, za lasami… A nie, to nie ta bajka. Za ulicą, za kościołem, w prawo i potem prosto stało sobie przedszkole. Takie sobie zupełnie zwykłe przedszkole, nic nadzwyczajnego. Ot, wesołe i rozbrykane dzieciaki, kochane ciocie, dni wypełnione zabawą i nauką. I stały roczny harmonogram, w którym jak bum cyk cyk w styczniu wypada bal karnawałowy. Festiwal księżniczek, bohaterów rozmaitych i stworzeń wszelakich. I wyzwanie dla rodziców… dsc02328dsc02336dsc02326

Nie powiem, przemknęła mi przez głowę myśl, żeby sobie choć raz odpuścić, wspomóc się gotowcem. Zapytałam dziecko, kim chciałoby być (w odpowiedzi usłyszałam kotkiem, pastuszkiem i nie pamiętam już czym, ale to wszystko już było). Ostatecznie szef dał mi wolną rękę w wyborze kreacji stosownej do okazji, a ja nawet rozejrzałam się, przyznaję − pobieżnie, za tymi gotowcami i co? Ano nic. Znaczy nic satysfakcjonującego nie znalazłam. Wiedziałam, co to znaczy, więc od razu przeszłam do opracowywania chytrego planu. Wyciągnęłam wszystkie gazety ze strojami karnawałowymi i rozpoczęłam wertowanie. Szefowi na wszelki wypadek ich nie pokazywałam, bo jeszcze przyszłoby mi szyć coś, na co nie miałabym ochoty. Po wstępnej selekcji dostał do obejrzenia ze trzy projekty. Pierwszy się nie podobał, drugi jakiś nie taki, trzeci to on sam nie wie, a piratem to już też był, więc też odpada. Aż w końcu trafiłam na smoka (Burda 1/2017 model 128) i z taką euforią mu go pokazałam, że jakby nie miał wyjścia i musiał się zgodzić. dsc02316dsc02343dsc02346dsc02350

Gotowy strój wprawił mnie w zachwyt. Smok jako żywo z bajki wyjęty. Do tego tak się szczęśliwie złożyło, że smocze (albo może dinozaurze) stopy w posiadaniu naszym były, więc cudnie strój uzupełniły. Ale na odnóżach nie skończyłam. Wyobraźnia pracowała, czacha parowała, toteż nie zatrzymałam się tutaj. No bo smok, nawet taki, co ludziom przyjazny i w ogóle do rany przyłóż, to jednak zdolność ziania ogniem posiada. Ja na przykład posiadam zdolność robienia naleśników i jajecznicy, ale w domu to udaję, że niekoniecznie i wtedy królem kuchni zostaje mąż. W każdym razie pomyślałam sobie, że taki ogień to fajna sprawa i ulepiłam smokowi filcowy płomyczek. A że z szafki wypadł też zielony filc, to smocze dzieło zwieńczyłam smoczą maską. No powiedzcie, czy to nie zacny smok. Może nawet Artur Andrus zechciałby zamieszkać w tym bloku z choć jednym smokiem, wszak coś tam wspominał, że marzy mu się smocze towarzystwo…

A Wam się marzy, żeby mieszkać w bloku pełnym smoków?dsc02340dsc02315

Pozdrawiam serdecznie, Kasia (mama Smoka Podskoka)!

26 komentarzy

  • Szyciownik

    Cześć,
    Och! Żaden gotowiec nie zastąpi czegoś Takiego! To jest Strój z Prawdziwego Zdarzenia 😀
    Syn widać, że wniebiwziety. A to dobrze, bo jako smok powinien umieć fruwać 😉
    Pozdrawiam,
    Kasia

  • Jolanta Maziarka

    Hejo! A wiesz jak może wzrosnąć wartość smoczej rezydencji, no i jeszcze sąsiedztwo Artura Andrusa i przebojowej Blogerki… Zbieram moje Smoki i jestem 🙂 Kostium bajerancki! A czy ogonek i skrzydełka doczepiane? Czy wszystko na stałe? A czym ogonek wypchany? Kulką? Boszszsz, ale masz fajnie! Za szybko te smoki rosną… 😉

    • Kasia

      Ha ha ha! Jolu, Ty to mnie zawsze rozbawisz ?. Dziękuję! Ogonek i skrzydełka wszyte na stałe (choć skrzydełka odpruć to chwila moment), bo po krótkim namyśle i bądź co bądź znajomości natury mojego syna doszłam do wniosku, że w tym ogonem będzie chciał zamiatać podłogi także po balu. A bluza ze skrzydłami jest spoko i na wiosnę będzie w sam raz, a jak się młody człowiek uprze, to i pod zimową kurtkę wepchnie ?. Ogon wypełniłam zwykłym wsadem do poduszek. Miałam trochę obaw, że będzie za ciężki, ale odpowiednio ciasna guma w pasie trzyma w ryzach cale smocze gacie.

  • Szyję...bo kocham i potrafię

    Podziwiam Kasiu za determinację i wytrwałość. Z jednej strony fajnie szyć takie kostiumy, ale z drugiej, to nawet się cieszę, ze mam to już za sobą 😀 Trochę się tego naszyłam i jak pamiętam pracochłonne to cholerstwo było jak nie wiem co. W mojej karierze uszyłam raz tylko księzniczkowe sukienki a tak to zawsze było coś bardziej wymyślnego i bardziej z polotem. Ostatnia rzecz jaką uszyłam było chyba dwa lata temu synowi na Halloween szyłam pelerynę i taka maskę z długim dziobem jakąś kiedyś nosili lekarze w czasach zarazy, wisiała później w łazience i co weszłam to się wzdrygałam 😀
    Jak widzę u Ciebie, syn na razie stroi się w bociany i smoki… zobaczymy za kilka lat 😀 a swoją drogą bardzo dobrze pomyślane, po odpruciu pewnych elementów moze posłużyć nam jako strój codzienny 😀
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Kasia

      Beatko, pamiętam, jak o tym stroju lekarza pisałaś. To musiało być coś niesamowitego. U mnie, jak widać, na razie typowo dziecięce stroje, ale kto wie, co przyniesie przyszłość ?. Co prawda nie zawsze chce mi się szyć, ale kiedy widzę radość mojego syna, to w duchu sobie myślę, że warto było mu ją sprawić.
      Pozdrawiam ciepło ?

  • wrednazolza13

    Genialny! Ja miałam w planach smoka, ale przy tym arcydziele wyglądałby jak wyjęty z wyrzymaczki. Po prostu niesamowity!

    • Kasia

      Hej!
      Miałam, ale nie ogarniałam i usunęłam konto. Możesz dalej dostawać powiadomienia z fb, ig albo mejla. Skuś się na którąś z tych opcji :
      Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *