Sukienka po tuningu, czyli kombinezon
Z moich osobistych doświadczeń wychodzi, że w tym roku lato było po prostu marne. Ciepłych dni jak na lekarstwo, a kiedy już się trafiły, przyszło mi się kisić w domu z chorym dzieckiem. Nad morzem, które w tym roku wybraliśmy na miejsce spędzenia wakacji, wiało tak, że łeb urywało, porywało namioty, parawany i pojedyncze nieuwiązane sztuki odzieży. Śmiałków rozkładających parasole plażowe zabrakło, bo i po co, skoro słońca brak. Na wszystkie siedem dni, które tam spędziliśmy, padało codziennie i trafił nam się tylko jeden przyzwoity dzień nadający się do zażywania kąpieli słonecznych. Bo kąpiele w morzu tylko dla morsów. Na wszelki wypadek zabraliśmy basen, by chociaż dziecko miało namiastkę morza nad morzem. Niektórzy śmiałkowie próbowali doń skoków na główkę, teraz jednak żałują ułańskiej fantazji ;).
A to było tak…
A teraz łapka w górę, kto rozpoznaje wzór i pamięta moją porażkową sukienkę. Jeśli nie pamiętacie, zajrzyjcie tutaj gwoli przypomnienia albo zapoznania się z historią sukienki. Dobrze przeczuwacie, że już jej nie ma. Czując oddech zbliżających się wakacji oraz wewnętrzną dojrzałość do zmian, zabrałam się za prucie. Prucie w moim osobistym rankingu ulubionych czynności krawieckich zajmuje chyba ostatnie miejsce. Czasem jednak bez tego ani rusz. Prułam więc kieckę z myślą o wakacyjnym kombinezonie. Zlikwidowałam zaszewki pionowe, pozbyłam się żółtego, pożegnałam rękawy, rozczłonkowałam górę i dół. Następnie, z głową pełną rad, które dostałam w związku z sukienką, przeszłam do zabawy w łamigłówki. W jej efekcie dorobiłam się drugiego w mojej karierze kombinezonu.
Radziłyście, by zrezygnować z kopertowego przodu, ale gdy pozbawiłam go rękawów, a zamiast żółtej wypustki dałam czarne listwy, efekt na tyle mnie zadowolił, że postanowiłam to tak zostawić. Zlikwidowałam oczywiście owo nieszczęsne kolanko przygotowane pod wiązanie sukienki. Pas zaakcentowałam także czarnym nurkiem, a nogawki wycięłam ze spódnicy, korzystając z wykroju na poprzedni kombinezon. I tyle w sumie wystarczyło, żeby osiągnąć zadowalający efekt.
Pozdrawiam wesoło, K. 😀
22 komentarze
Uszyta
Doskonały kombinezon! Fajnie, że udało Ci się odratować materiał i nawet nie musiałaś bardzo góry przerabiać.
Kasia
Cieszę się bardzo, bo mi ten materiał idealnie się sprawdził właśnie w takim letnim klimacie. A i kombinezon też uważam za całkiem udany w takiej wersji. Im mniej tych kwiatków, tym korzystniej wyglądają ;).
punktyodniesienia
Kasiu, jesteś moją mistrzynią doprowadzania sprawy do końca! Muszę wziąć z ciebie przykład, bo jestem pewna, że nie masz pudla włastych uszytków czekajacych na przeróbkę. Za prucie podziwiam! Wyszło super! Świetny ciuch na lato, tylko szkoda, że słonko nam się skończyło :/
Kasia
Pudła nie mam, ale taką maleńką szufladę już tak :). Zwykle jednak staram się nie składować w niej rzeczy do poprawek, tylko rozprawiam się z nimi w miarę na bieżąco. Lato było w tym roku do bani. Dobrze, że nie szyłam prawie wcale letnich ciuchów, bo czułabym ogromny zawód, że nawet nie mam kiedy tego nosić. Na szczęście kombinezon się przydał :).
Szyję...bo kocham i potrafię
Kasiu, podziwiam Twoją niezłomną konsekwencję, ja już chyba wrzuciłabym w kąt na zawsze!!!
Wyszło świetnie, bardzo twarzowo i ciekawie, bardzo podoba mi się poprawiona wersja, nawet materiał zaczął mi się podobać, a nie lubię takich wzorów, ale w tej odsłonie wyglada bardzo dobrze.
Świetne zdjęcia, mój syn jak zobaczył, myślał, że kogoś zakopałyście 😀
Kasia
Ja bardzo nie lubię marnotrawstwa :). To pewnie dlatego mimo niechęci wracam do nieudanych rzeczy. Cieszę się, że teraz patrzysz na ten wzór przychylniejszym okiem. Czarny nurek, którym radziłaś przełamać wzór, bardzo fajnie wyciszył tę pstrokaciznę. Dzięki za rady!
Te nogi to już nasz numer popisowy ;). Najfajniejsze są reakcje dzieci, które przychodzą zaciekawione i pytają. I można im naprawdę wiele wmówić ;).
Marta
Fantastyczny plan B dla tej tkaniny! Połączenie z czarnym pięknie zrównoważył bogaty wzór. Ja od zobaczenia twojej oryginalnej sukienki marzę o tym materiale ale koszty przesyłki niestety powalają na kolana!
Kasia
Tak mi przykro, że nigdzie w Twoim zasięgu nie ma tej tkaniny :(. Szkoda, że nie mam jej więcej, bo z chęcią bym Ci go odstąpiła.
A z planu B jestem całkiem zadowolona :).
Justa
Też uwielbiam prucie :// w tym wypadku się opłaciło, kombinezon jest fajny! a te spodnie 😉 super pomysł hihihi
Pozdrawiam 🙂
Kasia
Dzięki! Spodnie to nasz wakacyjny hit ;).
Anettaszyje
Kombinezon rewelacyjny, (ja je uwielbiam). Podobnie jak Ty lubię prucie, też mam jedną przeróbkę i schodzi mi już drugi miesiąc. Kombinezon z tym czarnym dodatkiem z nurka wygląda ślicznie i ta tkanina jest teraz spokojniejsza i bardzo ładna, warto było się pomęczyć.
Niestety wakacje w tym roku to fatalna pogoda, mam tylko nadzieję, że wrzesień będzie ładny. 🙂
Pozdrawiam 🙂
Kasia
Oj, Ty to jesteś kombinezowa wyjadaczka ; ). Po takich bojach, kiedy efekt wreszcie mnie zadowala, wiem, że warto było się pomęczyć :). Liczę bardzo na ten wrzesień, bo jak nie będzie ładny, to się obrażę w ogóle na tę pogodę ;). Dziękuję za miłe słówko!
szara mysz
Niezłe kwiatki 🙂 Świetnie wyszło! Podobnie jak koleżanki uważam że jesteś mistrzynią konsekwencji. Co do lata zgadzam się a ja też uszyłam kombinezon i nie zdążyłam go nawet sfotografować 🙁 w ten weekend ma być ładnie więc będzie i kombi u mnie na blogu.
szara mysz
A i jeszcze jedno pytanie. On wymaga zapinania? Bo mój też ma kopertowy przód i namęczyłam się nieźle żeby móc go zdejmować. Fakt że materiał nie jest uciągliwy. Czy może jest tu jakiś niewidzialny zameczek?
Kasia
O, to jak ma być ładnie, to muszę zmobilizować męża, żeby zechciał mi popstrykać foty. A tę konsekwencję u mnie niektórzy nazywają uporem. W zależności oczywiście od okoliczności ;). Kombinezon ma kryty zamek z boku, ale nie do samej pachy (to akurat błąd – nie przemyślałam tego do końca), w efekcie czego wiję się nieco, chcąc się wbić weń bądź z niego wydostać. Nie jest to bardzo niewygodne, ale mogło być lepiej ;).
ThimbleLady
Kombinezon pierwsza klasa – szczerze podziwiam, na taką przeróbkę chyba nie miałabym ochoty i ciuch wylądowałby – w najlepszym razie – w kartonie. Pomysł z portkami pełnymi piasku na plaży rewelacja 🙂
Kasia
Dziękuję :). Bardzo mi miło, że kombinezon się spodobał. I pomysł z portkami również ;).
liwias
Przeróbka zdecydowanie na plus 🙂 Kusisz tymi kombinezonami, ale pewnie zanim się zabiorę za uszycie to już przestanie się je nosić 🙂
Kasia
Eeee, sądzę, że nie tak prędko wyjdą z mody. A poza tym można zawsze na przekór niej nosić to, co się nam podoba – ja mam tak ze szwedami :). kombinezon to trochę jak sukienka (2w1), zakładasz i już jesteś ubrana. Warto rozważyć :).
Mitania
Piękny kombinezon a pomysł z portkami wypełnionymi piachem jest genialny : ) Ja też miałam nad morzem słońce z łapanki ale i tak było fajnie,tak fajnie,że teraz nic mi się nie chce ; ) Buziaki : )*
Kasia
Dziękuję :). Migające się przed świeceniem słońce to jedno, ale ten wiatr, co głowy urywał… Na szczęście nawet w takich warunkach można fajnie spędzać czas. Portki z piachem polecam jako dobry sposób na oznaczenie swojego terytorium na plaży. W tłumie parawanów nie zginą ; )
Pingback: