DAMSKIE,  sukienki

Sztywniara

Nie, moi mili Czytelnicy, nie o mnie tu chodzi. Miewam co prawda poważne momenty, jakieś chwile zadumy, bywam mocno wkurzona, ale zasadniczo jestem całkiem wyluzowana. Staram się też być wesoła, pogodna i nienapinająca się. O sukienkę mi chodziło. Tę, którą sobie ostatnio sprawiłam. DSC03348

Półtora metra niezbyt grubego jeansu bez żadnych elastycznych bajerów kupiłam z myślą o spodniach. Uszyłam nawet jedne próbne i po tym wyczynie do spodni się zniechęciłam. Spódniczki nie brałam pod uwagę. Kurtka byłaby za cienka. Uszyłam więc sukienkę według modelu 119 A z Burdy 10/2005. Piękny jest ten dekolt w kształcie serca, prawda? Mi też się spodobał tak bardzo, że postanowiłam go mieć. Poza tym sukienka ma dosyć prosty fason, więc uznałam, że uszycie jej z nieco sztywnego materiału może się nawet udać. DSC03356

Chcąc być przezorną, nie żałować żadnego zbyt pochopnego cięcia, żadnego niewłaściwego szwu, na wszelki wypadek poszerzyłam sukienkę po bokach już na etapie kopiowania formy. W pierwszej chwili pomyślałam: „Punkt dla mnie”. W drugiej, czyli praktycznie kiedy sukienka była gotowa, doszłam do wniosku, że może jednak będzie ona zbyt obszerna. Pogłębiłam więc trochę zaszewki na plecach, żeby się w talii wysmuklić. Ostatecznie przyznałam sobie pół punktu, bo mogła być bardziej dopasowana, ale z drugiej strony to miejsce, co dycha, ma trochę swobody, nic się nie ciśnie, nic nie załamuje. Znacznie lepiej mieć odrobinę luzu, niż zostać brutalnie spłaszczoną przez kawałek materiału.

DSC03315DSC03343

Zrezygnowałam z podszewki na rzecz odszycia dekoltu. Do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy wszycie kieszeni w szwach bocznych będzie dobrym rozwiązaniem. Obawiałam się, że będzie za dużo warstw grubszego bądź co bądź materiału, że się coś marszczyć będzie. Pomyślałam, że uszyję całą sukienkę i zostawię otwarte wloty kieszeni, żeby sprawdzić, czy w ogóle będzie na nie miejsce. Było, więc je wszyłam i przestębnowałam po wierzchniej stronie sukienki. To podkręciło jej sportowy charakter. A skrócenie jej o 10 cm definitywnie pożegnało jej elegancki wymiar.

DSC03316

I tylko z rękawami mi nie wyszło. Chciałam, żeby sięgały za łokieć, ale jak się okazało, mogłabym zapomnieć o zginaniu rąk. Byłoby to nieco kłopotliwe i nastręczało sporo trudności. Dlatego rękawy kończą się tuż przed łokciem. I właściwie też mnie zadowalają. Muszę też się Wam przyznać (i sami to pewnie zauważycie), że główki rękawów nie są idealne. Niby wszystko szyte zgodnie ze sztuką, zapasy idealnie wymierzone, żadnych szczypanek, a jednak się marszczą. Ale machnęłam na o ręką, licząc, że może po praniu jeszcze raz spróbuję je rozprasować. Może to coś da.

DSC03357

Nie powiem, miałam obawy podczas szycia, że będzie sztywno, niewygodnie, nienaturalnie jakoś. W pewnym momencie myślałam o sobie jak o pancerniku albo innym zwierzu kokoniastym. Ale ostatecznie jest znacznie lepiej. Nie znaczy to, że materiał układa się miękko, ewentualnie pięknie faluje na wietrze. Nadal jest lekko sztywny, ma to jednak swoją zaletę. Dekolt bardzo ładnie trzyma formę, zresztą cała sukienka również. Jest ok.

DSC03323

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *