Chanel? Nigdy w ż(sz)yciu! Czyli jak to się stało, że mam nowy żakiet
Jak to jednak do wszystkiego trzeba dojrzeć! Jak wyzbyć się starych przekonań i wyrobić sobie nowe! Zmiana to jednak jedyna stała rzecz w życiu i nie ma w tym ani odrobiny przesady. A do czego w ogóle zmierzam? Ano do tego, że kiedyś żakietów chanelek to ja w ogóle nie uważałam. Swoją elegancją i strojnością jakoś nie przystawały mi do codziennego życia, że o – muszę wyskoczyć na miasto i coś załatwić, a po drodze to może umówimy się na kawę albo zjemy razem jakiś szybki lunch. A w drodze powrotnej zrobię jeszcze jakieś zakupy na kolację. No nie. Chanelki, wymagały, naturalnie wyłącznie według mojego widzimisię, specjalnej oprawy, dystynkcji i dobrych manier. Najlepiej od razu angielskiego dworu. Tak… Zdecydowanie się tam nie widziałam.
Szukając sobie jednak coraz to nowych wyzwań, doszłam do wniosku, że różne żakiety już szyłam, z różnymi tkaninami (a nawet dzianinami w przypadku żakietów) miałam do czynienia, ale z taką typową chanelką, a co z tym idzie – klasycznym żakietem w stylu Coco, bliższych więzi nie zadzierzgnęłam. A skoro zależy mi na poznaniu od podszewki (ha ha) tajników szycia wszelkiego rodzaju żakietów, najwyższa pora postawić kolejny krok. No to postawiłam go najpierw wirtualnie, chcąc wybrać odpowiedni dla siebie fason, a następnie podreptałam, tu już dosłownie, do sklepu, by wybrać tkaninę.
I, uwaga – teraz będzie następne wyznanie. Nie powiem, żebym szyła ten żakiet z jakimś nieodpartym przeświadczeniem, że to będzie hit. Raczej było to na zasadzie: pobawmy się i zobaczmy, co z tego wyjdzie. Nawet nie mierzyłam go w trakcie, po pierwsze, żeby się nie nitki nie wysnuwały bez potrzeby, a po drugie właśnie – chciałam zobaczyć na sobie dopiero końcowy efekt. Kiedy wreszcie uszyłam żakiet, a potem do przymierzyłam, uświadomiłam sobie, jak bardzo się myliłam w swojej młodzieńczej, naiwnej opinii. Myliłam się tak bardzo, że kupiłam już materiał na kolejny żakiecik.
Metryczka:
- Wykrój: papavero.pl – model 0540
- Materiał: 1,5 m x 1,4 tkaniny szanelki kupionej stacjonarnie; wystarczyło mi go dosłownie na styk, ale niestety brakło nieco długości, żeby wykonać taśmy także na dole żakietu i na rękawach
- Dodatki: taśmy wykonałam z brzegów fabrycznych tkaniny; mają szerokość 3 cm
3 komentarze
Szyję...bo kocham i potrafię
Pani Kochana toż to cudo! Powiem Ci, ze ja ostatnio zaniechałam ogólnie szycia żakietów. Mój ostatnio uszyty to ten z wyzwania, w którym mieliśmy odgadnąć kto ile czasu poświęcił na szycie. Nie ukrywam jednak, ze mam już przepiękną tkaninę na cały garnitur od wiosny, na punkcie, którego oszalałam bo jest czarny w zielone groszki, a nie przepraszam mam jeszcze jeden, który leży dwa lata biało czerwony, ale tu jeszcze się waham czy jednak nie pójśc w stronę sukienki bo tę bedę nosić częściej. Co do chanelek to bardzo specyficzna tkanina, kiedyś szyjąc dla klientki musiałam bardzo się śpieszyć co by mi się cały nie obsypał 😀 ale po uszyciu ma to coś… tak jak piszesz no nie jest to taka zwykła kurtka z jeansu, ale jak dla mnie to nie ma czegoś takiego jak tkaniny na święto i na co dzień, teraz jest pełna dowolność. Chociaż w cekinowej sukience a tym bardziej tiulowej trochę trudno byłoby mi iść do piekarni po chleb ? Kasiu Twój żakiet jest rewelacyjny i jak dla mnie w takij odsłonie jaką tu pokazujesz jest ideany, lepiej bym tego nie połączyła.
Kasia
Ooo, to trochę już czasu upłynęło rzeczywiście od tego ostatniego. Ale Ty trzaskasz sukienki jedna za drugą i inne piękne rzeczy, więc braku żakietów w ogóle u Ciebie nie widać. Ale widzę, że plany masz bardzo ambitne i nie powiem, bardzo intrygujące. Chciałabym zobaczyć efekty, więc po cichu liczę, że może w końcu natchnienie skłoni Cię do zajęcia się tymi projektami. Ja się w chanelkach po prostu zakochałam. I masz rację, one mają w sobie to coś i jednak nadają całej stylizacji takiego wyjątkowego sznytu. Kiedyś myślałam, że to zbyt strojne jest, ale musiałam trochę dojrzeć, żeby zobaczyć w tym zaletę, a nie wadę. No i prawda to, że w takim żakiecie łatwiej wybrać się na zakupy niż w tiulowej kiecce ?. Pięknie Ci dziękuję! Twoje słowa są bardzo motywujące.
Pingback: