inne

Znalazłam swoją mekkę

Pokonuję tę trasę dwa razy dziennie od ponad pięciu lat. Zdarzyło mi się zauważyć całkiem spory żółty szyld informujący, że 150 m dalej jest coś potencjalnie mnie interesującego. Mój mózg jednak z wyjątkowym uporem nie przetwarzał tej informacji. Do minionego czwartku (nie wiem, nie rozumiem, dlaczego) nie czułam zupełnie nic, co kazałoby mi wysiąść z autobusu po drodze do domu i sprawdzić to miejsce. Ale w czwartek po prostu wysiadłam i podreptałam. No i, chorobcia, zamarłam z zachwytu. Trafiłam do sklepu Alexis, który jest spełnieniem prawdopodobnie wszystkich moich oczekiwań wobec sklepu z materiałami. Wybór – ogromny, ceny – przystępne (choć i zawrotne się trafiają), a do tego można się przechadzać, macać, miętosić, wyciągać oraz rozwijać te piękne bele z materiałami na wielkim stole, kontemplować i komponować. A do tego to wnętrze… Naprawdę miałam niezły odlot. Nie mogąc sobie poradzić z nadmiarem wrażeń, wyszłam ostatecznie bez żadnych zakupów, ale z mocnym postanowieniem powrotu. W piątek, ochłonąwszy już trochę, wymyśliłam, po co wrócę, a dzisiaj tuż po 9 byłam już na miejscu uzbrojona w pomysł, wykrój i kasę. Kupiłam znacznie więcej, niż zamierzałam, ale z drugiej strony tak po cichu podejrzewałam się o to, że się nie powstrzymam. Nie broniłam się też za specjalnie.

Ta rzecz, którą sobie wymyśliłam do uszycia, to sukienka (ta ze zdjęcia powyżej i poniżej). Zapewne z modyfikacjami. Ale ogólną koncepcję zamierzam zachować. Najpierw wybrałam na nią te niebieskości, ale potem przypomniałam sobie o komentarzu Klary (dziękuję Ci za niego, bo skłonił mnie do poszukiwań :)) i postanowiłam je trochę przełamać. W ręce wpadł mi amarant i już z nich nie wypadł. Bardzo jestem ciekawa, co z tego będzie.

DSC02643

I jeszcze na koniec Wam napiszę o moim kolejnym odkryciu. To hurtownia dodatków krawieckich w Ząbkach. W sumie powinnam napisać, że to miejsce znalazł Michu (i za to chwała mu i cześć, i takie tam), bo to w końcu jego sprawka i jeszcze do tego mnie dzisiaj tam zawiózł. A ja tam weszłam i na własne oczy zobaczyłam kilometry wspaniałości, kilogramy różności i w ogóle mrowie wszystkiego. No obłęd normalny. Sprzedają w detalu. Oszalałam ze szczęścia. Jak ktoś zmotoryzowany, polecam. Chociaż ja to nawet na piechotę bym poszła…

A niebawem pokażę Wam kurtkę/narzutkę/kamizelkę letnią. Białą. Już kończę!

Pozdrawiam radośnie i wciąż na zakupowym haju 😉

Brak komentarzy

    • Kasia

      To wielka szkoda, że nie masz pod ręką takiego sklepu. Dopiero teraz, kiedy odkryłam ten sklep (i jeszcze dwa jakiś czas temu), uświadomiłam sobie jak bardzo mi brakowało takiego miejsca. Internet ma niewątpliwie wiele zalet, ale nic nie zastąpi macania. Ryzyko zaliczenia wtopy podczas zakupów też jakby mniejsze. Nie wiem, jak duże jest zapotrzebowanie w Sosnowcu na bardziej wyszukane tkaniny, ale być może jest to nisza, którą można by było wypełnić… 🙂

      • Choco

        Na razie jeżdżę do Katowic (jak chcę pomacać hihihi) lub zamawiam w necie. W Katowicach są dwa fajne sklepy z tkaninami, ale bardzo drogimi. A co chciałbyś otworzyć sklep z tkaninami? Zapraszam do Sosnowca :):):):):)

        • Kasia

          Kto tam wie – może los mnie kiedyś rzuci do Sosnowca. Wtedy się na pewno nad tym zastanowię :). A do niedawna ja też się zaopatrywałam tylko w sklepach internetowych. Z czasem nawet zaczęłam popełniać coraz mniej błędów przy wyborach tkanin ;). Zdaje się, że tak do końca nie porzucę pewnie tej formy zakupów.

          • Choco

            Przypomniałaś mi o moim błędzie. Kupiłam tanią koronkę w różowym kolorze. Taka była na zdjęciach w opisie było słowo fluo, ale co tam na zdjęciu przecież jest różowa. Jak otworzyłam paczkę to mało nie oślepłam. Jest tak fluorescencyjna, że bardziej się nie da hahahahaha Do tej pory się śmieje jak przeglądam swój zbiór tkanin :):) Mój mąż też.

          • Kasia

            O, widzisz, to ją mam tak że swoim szybciej, którego kupiłam 4 metry!!! Nie wiem teraz, co z nim zrobić. A mężowi na wszelki wypadek się nie przyznaję do takich nieudanych zakupów ;).

  • liwias

    Przepadłaś z kretesem. Ale skoro ceny w miarę, to może jeszcze nie będziesz musiała pożyczać na chleb 😉
    Zapowiada się piękna sukienka. Kolory moje i krój też bardzo mi się podoba. Sylwetka vintage, a cięcia całkiem nowoczesne. Czekam z niecierpliwością na efekty 🙂

    • Kasia

      U nas w domu to się nawet mówi, że z kredensem ;). Ja mogę nie jeść. Będę się żywić energią słoneczną, jak trzeba będzie ;). Chyba uszyję wersję próbną, bo licho by było, gdyby mi coś nie wyszło.

  • Rzeczówki

    Ale czad. Dobrze mieć taką swoją materiałową mekkę. spodobał mi się ten materiał górze zakupionych materiałów. Na pewno uszyjesz z niego jakieś super cudo.
    Także zwróciłam uwagę na tę sukienkę, w sumie najbardziej podobają mi się dobrane kolory.
    Chętnie zobaczę co uszyłaś, bo na pewno będzie lepiej niż w Burdzie:)

    • Kasia

      Ha! Już teraz wiem, dlaczego Ci się kolory tej sukienki spodobały ;). Moją uwagę też przyciągnęły, bo to jednak niezbyt oczywiste połączenie, a daje niesamowity efekt. U mnie będzie trochę inaczej, ale mam nadzieję, że też nieźle :). Wysoko mi poprzeczkę podnosisz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *