Spodnie, prawie 7/8
Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Ja miałam 2 metry 30 centymetrów gabardyny wiskozowo-bawełnianej w kolorze orzecha (dzięki ci Natanie za te nadprogramowe centymetry!) kupione na żakiet, ale jak zobaczyłam, ile mi tkaniny z tego żakietu może zostać, uparłam się, żeby wycisnąć z niej jeszcze spodnie. Bardzo chciałam mieć cygaretki, bowiem takiego fasonu jeszcze nie nosiłam, a coś mi się zdawało, że może być fajnie. Co ja się naukładałam i narysowałam, nim pociachałam ostatecznie tkaninę… W chwilach zwątpienia przeglądałam nawet wykroje na spódnice. Zdałam sobie jednak sprawę, że spódnicę w podobnym kolorze już mam, a nie do końca chciałam powielać posiadane sztuki odzieży, tylko uzupełniać szafę o nowe. No więc biedziłam się nad tymi puzzlami długie minuty, a może nawet godziny, aż w końcu mi się udało. Nie powiem, że obeszło się bez kompromisów, ale o tym za chwilę.
Spodnie skroiłam prawie dokładnie według instruktażu do modelu 117 B z Burdy 4/2016. Pominęłam jednak wszystkie przykieszeniowe klapki, nogawki skroiłam jako całość i także te nogawki nieco zwęziłam, posiłkując się formą moich poprzednich spodni. Później, już na etapie szycia, zrobiłam to, co poradziła Burda tym, które nie chciały, by spodnie zsuwały się z pasa do okolic bioder. U mnie naprawdę kiepsko to wyglądało. W ogóle kiepsko moim zdaniem wygląda taki tylny zwis. Kiedy taki widzę, zawsze się zastanawiam, czy tak miało być, czy ktoś kupił za duże spodnie, żeby wyglądać na szczuplejszą osobę. Zdecydowanie wolę dopasowane spodnie w tych rejonach. Zwęziłam je więc w biodrach i w pasie, nie dając im praktycznie szans na zjeżdżanie z zadka. Teraz ani drgną.
By kronikarskiej stronie mojego blogowania uczynić zadość, muszę jednak wspomnieć o tym, co nie do końca moim zdaniem mi w tych spodniach wyszło. Wszystko to wciąż efekt mojego małego doświadczenia w szyciu tej części odzieży, ale myślę, że z każdą parą będzie coraz lepiej. Przejdę jednak do rzeczy. Zwężając spodnie w pasie i biodrach mogłam nieco obniżyć stan, bo spodnie kończą (albo zaczynają – jak kto woli) się niemal pod pępkiem. Przy dłuższym siedzeniu mogą stawać się niewygodne. Długość rozporka także okazała się niezbyt satysfakcjonująca. Jak dla mnie 14 cm to stanowczo za dużo, bo nie podoba mi się, jak spodnie układają się w jego dolnych okolicach. Następnym razem będę musiała pamiętać, żeby skrócić go o co najmniej 2 cm, jeśli stan spodni będzie miał podobną wysokość lub proporcjonalnie skrócić w stosunku do tego wykroju. Przez to, że spodnie zaczynają się w pasie, a nie w okolicy bioder, w górnej części nogawki mam teraz nadmiar materiału, co mi jakoś nie przeszkadza, bo w końcu to całkiem wygodne, kiedy nic się nie wżyna, ale nie do końca o taki efekt mi chodziło. To kolejne dość newralgiczne miejsce, o którym trzeba będzie pamiętać przy kolejnych spodniach. No i rzecz ostatnia – spodnie zaczynają się wyżej, ale nogawka się niestety nie wydłużyła. Czyli zamiast 7/8 mam jakieś 5/6. Ale to już zupełnie świadomie, gdyż nie mogłam sobie pozwolić nawet na pół centymetra więcej, bo ucierpiałby na tym żakiet. A! jeszcze dziurka! Dziurkę na guzik, po dwóch godzinach mordowania paska maszyną, wydziergałam ręcznie. Dzięki „Burdo. Szycie jest łatwe” za poradnik, jak się do tego zabrać, ale to i tak nie do końca to samo co szycie maszynowe.
Mimo tych drobiazgów spodnie uważam za całkiem udany projekt. Leżą nieźle, są starannie wykończone, a przede wszystkim są wygodne (choć bardzo długo w nich jeszcze nie siedziałam). Są niewątpliwie elementem uzupełniającym moją garderobę i pasującym do jej części składowych. Jestem z nich naprawdę zadowolona.
Kolor spodni (jak i żakietu, który niebawem pokażę) to realizacja kolejnego bazowego kroku. Nieco jaśniejszy odcień pokazywałam Wam w drugiej paletce w poście o moich wyborach kolorystycznych. Bardzo go lubię i mam kilka rzeczy w tej barwie. Dlatego dziś ja w wersji total look. No prawie, bo buty jednak nie do końca się w nią wpisują. Ale przymknijmy na to oko.
I jeszcze na koniec wrócę do pierwszego akapitu. By dopiąć swego, czyli mieć i spodnie, i żakiet, worki kieszeni skroiłam z podszewki (ni to czerwonej, ni to różowej), a lewą stronę paska z gabardyny w innym kolorze. Jak mi się to spodobało! Czasami cieszę się, kiedy napotykam na takie trudności, bo to zmusza do kreatywnego działania. I mimo, że to niewidoczne dla nikogo poza mną elementy, bardzo mnie one cieszą, bo czynią one moje rzeczy wyjątkowymi :). I tym pozytywnym wnioskiem kończę na dzisiaj.
Pozdrawiam serdecznie, Kasia.
26 komentarzy
punktyodniesienia
KAsiu, spodnie wyglądają przednio! Podziwiam dopasowanie i tylną kieszonkę 🙂 Bardzo ładnie wygląda też wnętrze. Ja mam szare rurki-UFO do skończenia, wyjęłam je w weekend, położyłam na widoku i nie siadła do maszyny przez ten Waszawski upał 🙂 No ale troszkę mnie zmobilizowalaś i może w końcu to ruszę. Ciekawa jestm bardzo żakietu.
Pozdrawiam,
K
Kasia
Dziękuję, Kasiu! Kieszonki z wypustkami trzaskam już jak szalona. A co do wnętrza – przecież wiadomo, że to ono jest najważniejsze ;). Będę Ci kibicować w takim razie w szyciu spodni (jak i innych rzeczy). Upał faktycznie obezwładniający niemal. Ale ja lubię, jak jest ciepło.
Pozdrawiam :).
Anettaszyje
Spodnie uszyte fachowo, bardzo precyzyjne a kieszonka to już prawdziwe cacko. Ta długość jest do przyjęcia i nic tu nie razi, że zbyt krótko, ogólnie spodnie super, wykorzystasz i zimą i latem a dlaczego to powiem Ci Kasiu, że jeżeli to jest bawełna z wiskozą w kolorze fango orzech to brawo, bo mamy ten sam materiał, ja dostałam go na imieniny w ilości 2,6 m, Natan dodał 0,10 z przeznaczeniem na spodnium, ale jak materiał dotarł to zastanawiam się już miesiąc, nad fasonem i pusto w głowie. Dlatego jestem bardzo ciekawa Twojej marynarki. Spodnie to uszyję klasyk proste, tylko długie, bo akurat mi spokojnie wystarczy, ale co dalej to zobaczymy, może mnie czymś zainspirujesz i łatwiej pójdzie.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Kasia
Dziękuję za ten przemiły i pokrzepiający komentarz :). Tak, to jest dokładnie ta sama tkanina! I teraz to już się nie mogę doczekać tego, co Ty z niej uszyjesz. Bardzo lubię te dodatkowe centymetry od Natana :). I one, i te częste rabaty zachęcają mnie do zaglądania do sklepu częściej niż jest potrzeba.
Pozdrawiam ciepło :).
Krawcownia Beaty
Spodnie rewelacyjne i super w nich wyglądasz 😉 Idealnie odszyte i te dodatki w innym kolorze, pięknie nawet do dziurki na guzik się nie można przyczepić;-) Pozdrawiam
Kasia
Dziękuję pięknie! Starałam się, by spodnie wyglądały jak najlepiej :).
Magdalena Poźniak-Mietła
Wiesz, że spodnie to mój konik i jak tylko widzę gdzieś na blogu, to wpatruję się w nie jak sroka w gnat i czytam po trzy razy opisy 😉
Rozwaliły mnie kieszonki z tyłu, przynajmniej ta jedna, którą pokazałaś – jest perfekcyjna! Ja się zawsze boję, że mi wyjdą niesymetrycznie. Bo niby za każdym razem wszystko mierzę po pięć razy, co do milimetra, i potem jeszcze raz, czy aby na pewno równo… a na końcu i tak gdzieś coś jest przesunięte, odszycia różnią się od części właściwych, paski są za krótkie do spódnic i spodni… no masakra 😉
I jeszcze ta lamówka przy pasku – miodzio! Pięknie te bebechy wyglądają, można by spodnie nosić z powodzeniem na lewej stronie, żeby się chwalić (oczywiście tylko na spotkaniu szyciarek, hahah). I jak idealnie trafione szycie w szwie pod paskiem. I dziureczka też niczego sobie, mimo że ręczna.
Generalnie jestem pod wrażeniem, bardzo mi się podobają i fajnie że je uszyłaś – dla odmiany od pięknych sukienek. Jedna rzecz, jeśli mogę, to o 2-3 mm poszerzyłabym nogawki w łydkach. Będą luźniej opadać i prostować nadmiary w górze, o których piszesz, a zwłaszcza (mam to przepróbowane) dobrze wpłynie to na zmarchy w kolanach, które się wszak zawsze robią – jak nogawka opadnie, to one się wyprostują i cała linia nogawki zyska 🙂 Znaczy nie mówię, że jest coś źle! Tylko że może być jeszcze lepiej 🙂
Sonata
Kasia
A ja te Twoje komentarze czytam zawsze z drżeniem serca, bo wiem, jak dokładną jesteś obserwatorką ;). Nic Ci nie umyka. A ponieważ jesteś specjalistką w szyciu spodni, zdecydowanie zastosuję się do Twoich rad, bo są bardzo wartościowe. Zdradzę Ci już, że nogawki w łydkach troszkę poszerzyłam (dokładnie o te 3 mm), bo i mężu mi zwrócił uwagę, że są chyba nieco zbyt opięte. Teraz już sobie opadają swobodniej i rzeczywiście ładniej leżą. Co niestety nie zmienia faktu, że z przodu na górze muszę jeszcze popracować nad spodniami. Będę szyć lada moment kolejne. Zaryzykuję z innym wykrojem, ale postaram się zrobić to jeszcze lepiej.
Kieszonka jest jedna, właściwie mogły być dwie, ale na modelu była jedna, więc tak ją zostawiłam. Trochę też z obawy, że mi może braknąć materiału. Po uszyciu spodni i żakietu została mi taka mikrokupeczka ścinków, więc mogłoby być ciężko. Cieszę się, że moje bebechy Ci się podobają. Też uważam, że mi wyszły całkiem elegancko. Chyba wprowadzę sobie do szycia spodni takie kolorystyczne urozmaicenie, żeby mi było weselej za każdym razem, kiedy będę zaglądać do środka ;).
Pozdrawiam!
nataliaszyje
Och ja również sobie te spodnie w kwietniowej burdzie wypatrzyłam i obiecałam, że kiedyś uszyję ! 🙂 Takie cygaretki właśnie . Oglądam i czytam z wielkim zainteresowaniem i pozytywną zazdrością Twoją spodniową tworczość. Zdaję sobie sprawę, że uszycie spodni, by były wygodne i odpowiednie do sylwetki to spore wyzwanie, lecz czytając Twoje z nimi zmagania widzę, że to większe wyzwanie niż sądziłam! Na pewno moje pierwsze, moje drugie nie będą się nadawały do noszenia. Coś tak czuję. I dlatego jakoś tak ciągle odsuwam od siebie myśl, by się zmierzyć z portkami.
Jednakże- powracając do Twoich spodni. Podziwiam , pięknie uszyte, pięknie odszyte, bardzo fajny kolor, perfekcyjna kieszeń z wypusteczką. Dobrze, że Ci materiału brakło i wnętrze cieszy oczy tak zaskakującą niespodzianką w ceglastym kolorze ! 🙂 W sklepach tego nie uświadczysz 🙂 Czytałam w komentarzach, że nieco poszerzyłaś nogawki – i bardzo dobrze, bo mi również rzuciło się w oczy, że na zdjęciach ciutkę opinają. A i na pewno komfort w użytkowaniu jest wyraźniejszy. Fajnie, że szyjesz spodnie i życzę Ci, żeby wyszły w końcu spod Twojej igły te idealne do których nie będziesz miała absolutnie o co się przyczepić ! 🙂 Pozdrawiam 🙂
Kasia
Natalia, dokładnie z takim samym podejściem przystępowałam do szycia moich pierwszych spodni, a potem kolejnych. Tych także. Wiem, że jeszcze trochę przede mną pracy zanim osiągnę zadowalający mnie efekt, ale bez ćwiczeń i portek nienadających się do noszenia po drodze ani rusz ;). Chodzą za mną kolejne. Mam granatowy materiał. Zamek też. A co tam! Może nawet dzisiaj do nich przysiądę.
Cieszę się, że moje cygaretki cieszą oko wykończeniem :). Jakby nie patrzeć, to kolejny kroczek w kierunku doskonalenia umiejętności. I bardzo motywujące jest to, że Wy to zauważacie! 🙂
Dziękuję za komentarz :).
Szyję...bo kocham i potrafię
Teraz coś ode mnie, kolor przecudnej urody, kieszonka to już majstersztyk !!! nogaweczka, faktycznie troszkę luźniejsza i spodnie pięknie się osuną, co do samego przodu spodni, moim zdaniem mógłby być odrobinę krótszy u samej góry, czyli bardziej podkrojone od paska, nawet cm ścięty z góry czyni cuda, spodnie odrobinę podciagną się do góry i nie będą sie tak załamywać z przodu, i wydaje mi się, że ogólnie przód spodni w okolicach kroku jest dla Ciebie zbyt długi, ale to standard w wykrojach, ja mam to samo i należałoby go odrobinę też skrócić w kroku, jak masz jeansy to porównaj i zobaczysz , jaki krótki jest podkrój w takich spodniach, ale tak Kasiu spodnie świetne, wnętrze jest dopracowane cudnie a dziurka wyszyta ręcznie !!! podziwiam !!!
Kasia
Beatko, dziękuję Ci za te rady na wagę złota! Dzisiaj biorę się za kolejne spodnie, bo mnie tu tak pozytywnie motywujecie, że muszę to szybko przekuć w coś twórczego. Pokombinuję z tym krokiem i zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Na pewno pokażę :).
Nanik
Mogę tylko z zazdrością patrzyć, jak świetnie sobie poradziłaś ze spodniami 😉 Dla mnie to wyższa szkoła jazdy. A te wykończenia – perfekcyjne 🙂 I również od środka, gdzie kusi choć trochę już sobie odpuścić. Wnętrze w innym kolorze to świetny pomysł.
Kasia
Dziękuję! Jest mi bardzo miło, kiedy czytam takie komentarze. Ja dość długo podchodziłam do spodni jak do jeża, ale w końcu się przemogłam. Teraz jestem na etapie szlifowania umiejętności, a z czasem może będę trzaskać je jak sukienki ;).
Uszyta
Cudo <3 Podziwiam każdą osobę, która szyje spodnie, a taką, która je tak doskonale wykańcza mogę tylko wychwalać jeszcze bardziej. Kolor wewnątrz mnie zauroczył, wykończenie jest perfekcyjne. Nie mogę się doczekać kolejnych 🙂
Kasia
Dziękuję! Taki komentarz to miód na me serce :).
oldnanny
Bardzo udane spodnie, ten czerwony kolor mnie urzekł, fantastycznie wyszło. W kieszonce się zakochałam 🙂 Hollllenderrrr, skopiowałam już wykrój spodni z burdy marcowej, no i teraz jestem w kropce, bo te takie w sam raz są, może byłyby lepsze? Pozdrawiam 🙂
Kasia
Dziękuję!
Też rozważałam wykrój z marcowej burdy, bo spodnie są łatwe do uszycia i bardzo mi się spodobały, ale ostatecznie zrezygnowałam ze względu na brak kieszeni. Uszyj jedne i drugie :).
ThimbleLady
Spodnie to wyższa szkoła jazdy, ale tu wszystko jest takie dopracowane i wręcz idealne. Te odszycia, kolorowy worek kieszeniowy i wykończenie paska – mistrzostwa świata i tyle!
Kasia
Dziękuję! Tak mnie cieszą te pozytywne komentarze, że szyję już kolejne spodnie :).
szyciepo40stce
Próbowałam szyć też te spodnie niestety z marnym skutkiem, też okazały się za luźne i za wysokie. Na przyszłość muszę je też w pasie obniżyć i zwęzić, obniżyć też muszę kieszenie. Twoje są super, podziwiam i zazdroszczę.
Kasia
Ich wysokość tak bardzo mi nie przeszkadza, jak właśnie to, że były za szerokie. I nadal trochę są. Ale zbyt mi na nich zależy, żeby spisać je na straty, dlatego będę w nich chodzić. Przynajmniej dopóki nie sprawię sobie podobnych :). Dziękuję za odwiedziny.
Pingback:
MONAfaktura
Cygaretki są świetnym modelem spodni. Sama takich nie mam jeszcze, ale marze i wzdycham 🙂 I nie wiem, czy kupić, czy szyć nie mając zbytnio doświadczenia w szyciu spodni i nie wiedząc jaki materiał będzie do tego celu idealny.. Powiedz proszę, po dłuższym użytkowaniu, czy w takich spodniach z gabardyny nie wypychają się kolana?
Kasia
Wiesz, ja żyłam całkiem długo w przekonaniu, że cygaretki nadają się tylko dziewczynom i kobietom o nieco bardziej filigranowych nogach niż moje. Dlatego je omijałam szerokim łukiem. Ale ponieważ tkaniny nie wystarczyłoby mi na długie spodnie, postanowiłam zaryzykować. Wyszło nie najgorzej, ale coś tam jeszcze trzeba dopracować. Gabardyna jest bardzo fajną tkaniną, ale bez domieszki elastanu spodnie niestety mają tendencję do wypychania się tu i ówdzie, choć nie wygląda to źle. Ale jednak dobrze by było trzymać się zasady, że im bardziej dopasowane gatki, tym większa domieszka czegoś elastycznego musi się w tkaninie znaleźć. Choćby dla wygody. A! i jeszcze dodam, że szyć trzeba – w końcu bez tego nie nabierzesz doświadczenia. Spodnie nie są takie trudne. Jak zwykle – najtrudniejszy pierwszy krok.
Pozdrawiam 🙂
Pingback: