DAMSKIE,  sukienki

Sukienka podpatrzona, czyli o inspirującym podglądaniu czy tam przeglądaniu internetu

W zeszłym sezonie wiosenno-letnim, choć może blog tego nie odzwierciedlał, uszyłam całkiem sporo sukienek. Prawdę mówiąc, przez najbliższe sezony mogłabym już nie szyć nic więcej i nawet być może trwałabym w tym niewypowiedzianym na głos postanowieniu, gdyby nie to, że w szafie wciąż mam zapas letnich materiałów, a w internecie wraz ze wzrostem temperatury pojawił się wysyp wspaniałych sukienek. I to jest tak, że do pewnego momentu jestem w miarę odporna na to kuszenie i nie daję się tak łatwo uwieść. Ale z drugiej strony ileż można się opierać tym falbankom, wiązaniom, zwiewnym krojom i letnim wzorom (choć u mnie to akurat raczej kolory)? Wiadomo, że gdzieś jest granica, a tak konkretnie to ja przekroczyłam ją w zeszłym tygodniu.

I znowu, bo zaczyna mi to chyba wchodzić w nawyk, będę przez chwilę usprawiedliwiać swoją decyzję. Bardziej przed sobą naturalnie, bo to ja muszę później pomieścić to wszystko w szafie. A sprawy mają się tak, że mimo moich starań, choć umówmy się, że jakoś nieprzesadnie rygorystycznych, moje obwody od zeszłego roku zmieniły swoje wartości. Niestety nie w tę stronę, której oczekiwałam. Zaczynam się godzić z myślą, że może mi już tak zostać. A to z kolei sprowadza się do tego, że w części z tych bardziej dopasowanych ubrań, jeśli w ogóle w nie wchodzę, to nie czuję się zbyt komfortowo. No i wymyśliłam sobie, że zamiast ojojania wybiorę jednak działanie, czyli będę szyć takie rzeczy, które aż tak wrażliwe na zmiany mnie nie będą.

I tu wrócę do różowej sukienki, a tak na dobrą sprawę to w ogóle zacznę o niej opowiadać. O tym, że uszyję coś w tym stylu zadecydował impuls w postaci sukienek uszytych przez moją koleżankę Beatę. Kiedy tylko je zobaczyłam, od razu zamarzyła mi się taka falbana. Po prostu. W pierwszym odruchu chciałam uszyć sobie dokładnie taką samą sukienkę, na szczęście jednak wyhamowałam ze swoimi zapędami i pomyślałam, że może jednak inspiracja będzie bardziej na miejscu niż takie bezpardonowe kopiowanie. Z sukienek Beaty zostawiłam sobie więc falbanę i marszczenie gumonićmi w pasie, a całą resztę postanowiłam zmienić, choć nie powiem – dekolt w serek bardzo kusił. Bazą sukienki stał się model 112 z Burdy 2/2014, ja jednak swój dekolt pogłębiłam i poszerzyłam. Rękawki zszyłam tylko na linii ramienia, dół zaś wykończyłam plisą umożliwiającą ich zawiązanie.

Pierwsza to chyba taka eteryczno-romantyczna sukienka u mnie, ale muszę przyznać, że z miejsca się w niej odnalazłam. Jest bardzo lekka, przewiewna i bardzo wygodna. Uszyłam ją z tkaniny, która jest najprawdopodobniej połączeniem włókien syntetycznych (nitki osnowy) i lnianych (nitki wątku), a miała być chyba w 100% lniana (choć kiedy pali się ją w całości, płonie żywym ogniem). Dzięki temu jest jednak śliska i ma delikatny połysk. Z właściwości lnu została jej gniotliwość i komfort użytkowania. A z cech, które zdecydowały o tym, że się na nią zdecydowałam, na plan pierwszy wysuwa się nieregularne wybarwienie, które świetnie komponuje się z naturalnymi zagnieceniami. No i ma jeszcze jedną ogromną zaletę – doskonale maskuje plamy z obiadu. Wiem, bo dziś się o tym na własnej kiecce przekonałam .

9 komentarzy

  • Szyję...bo kocham i potrafię

    Kasiu cóż tam cm, cóż tam kilogramy jak ja tu widzę sukienkę, która nie dość, ze piękna to jeszcze taka twarzowa. Mimo swoich w szafie tej Ci zazdroszczę, bo taki niby len świetnie wypada w tej kombinacji. Cieszę się, ze mogłam Cię zainspirować, ale teraz będę wzdychać do tego dekoltu ?? i jak patrzę to chyba w swoich skrócę te rękawy bo nosiłam się z tym już od dawna a teraz myślę, już na poważnie. Jest pieknie, letnio, wakacyjnie… no cud , miód!

    • Kasia

      Tym wszystkim, czego w moim mniemaniu miałam za dużo, już powoli przestaję się przejmować. Sporty nie pomagają w powrocie do stanu sprzed, więc chyba czas odpuścić i zaakceptować ten stan rzeczy. No i co oczywiste – dopasować do niego szafę ?. Ja się cieszę bardziej, bo dzięki Tobie mam świetną i chyba naprawdę wyjątkową sukienkę ? (wnoszę po tym, że widzę te spojrzenia, które przyciąga). Skróć rękawy w jednej, a druga niech zostanie z dłuższymi – będziesz miała na różne okazje i łatwiej Ci będzie zdecydować, którą założyć. Bardzo Ci dziękuję!

  • Ewelina

    Ooo, na większych fotkach rzeczywiście widać te wybarwienia tkaniny, fajny smaczek. I fajny wykrój, bardzo prosty, ale daje sporo możliwości jeśli chodzi o dodawanie detali <3

  • Szwaczka_pl

    Kasiu, wszystko idealnie dopracowane. Kolor, fason, długość, rodzaj tkaniny, wszystko do Ciebie pasuje ! Nie mogę się napatrzeć! Podziwiam za całokształt. Pięknie Ci w jednolitych tkaninach, ja tak nie umiem 🙂 Fason sukienki w gazecie w ogóle nie przykuł mej uwagi, a Twoja wersja jest tak zwiewna i lekka. Super te rękawki…chyba się zainspiruję 🙂 i aż poszukam tego numeru.

    • Kasia

      Gosiu, jak mnie cieszą Twoje słowa ?. Dziękuję i jestem Ci bardzo wdzięczna!
      No widzisz, ja po czasie doszłam do tego, że chyba lepiej mi w gładkich tkaninach, bo we wzorach zazwyczaj znikam. Ale to właśnie jest super – każda z nas jest inna i całe szczęście, że każda z nas może wyrażać się po swojemu (a pamiętam jeszcze swoje początki szycia, jak trudno było zdobyć ładne tkaniny i dzianiny i do tego dobre jakościowo). Cieszę się bardzo, że moja sukienka Ci się spodobała.

  • Hania

    Kasiu cudowna!!! Ten materiał jest niesamowity do tego fasonu, pięknie uwypuklają się na nim wszelkie chciane zmarszczenia. Ta sukienka to kwintesencja lata. I widać, że się lubicie -pieknie wyglądasz ?

    • Kasia

      Ten materiał nie mógłby sprawdzić się w żadnym innym projekcie tak dobrze jak w przypadku tej sukienki. Cieszę się, że to widać. Jest mi tak miło, że sukienka Ci się podoba. Dziękuję, Haniu ?.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *