DZIECIĘCE,  przebrania dziecięce,  szyciowe drobiazgi

Dlaczego w bohaterów gąszczu padło na ciebie, chrabąszczu?!

O ludzie! Ile ja się nakombinowałam! Ile ja zdjęć robali w internetach oglądałam (nie tylko dorosłych osobników, ale i larw czy pędraków i innych obrzydliwości, bo wyświetlały się w pakiecie)! Ile razy nachodziły mnie wątpliwości i zniechęcenie. Chociaż nie… Zniechęcenie towarzyszyło mi od początku. Od chwili, kiedy pani w przedszkolu zakomunikowała mi, że w najbliższym przedstawieniu mój syn wystąpi jako chrabąszcz. „Calineczkę” zamierzają wystawić. A w naszym przedszkolu to jest tak, że o stroje muszą zadbać rodzice. Popatrzyłam na panią niezbyt zachwyconym wzrokiem, nawet coś tam o tym, że średnio mnie ten wybór satysfakcjonuje, wspomniałam, wróciłam do domu i zaczęłam się zastanawiać, jak do cholery wygląda chrabąszcz. Bo poza biedronką, mrówką i stonką cała reszta biegającego dziadostwa mieści się u mnie po prostu w kategorii robali. A potem, kiedy zaczęłam zgłębiać temat, okazało się, że tych chrabąszczy to jest pierdyliard odmian. Nie mogąc podjąć decyzji, którego wybrać, od przeglądania robaków przechodziłam do poszukiwań gotowych pomysłów na strój. Tych jednak było jak na lekarstwo. Chciałam nawet, zainspirowana kostiumem jednego z teatrów wystawiających „Calineczkę”, uszyć coś takiego bardziej umownego, a jednak bardziej eleganckiego, ale mąż mnie przekonał, że publiczność może nie do końca skumać, kim jest ta postać w cylindrze, wróciłam więc do przeglądania robali. W końcu się zdecydowałam i postawiłam na chrabąszcza majowego (przekonały mnie te czułki z pędzelkami). DSC01331DSC01362DSC01352

Mając już jako takie wyobrażenie na temat tego, jak ma wyglądać strój, udałam się na zakupy do lumpka, bo jakbym nie szukała, to w domu nic brązowego nadającego się do szycia nie miałam. Nie chciałam też na tę jednorazową imprezę wydawać fortuny. Spośród wielu brązowych ciuchów wybrałam sztruksową chłopięcą marynarkę i leginsy, a do tego dodałam jeszcze zamszową zasłonę. Z łupami wróciłam do domu i zaczęłam planować. I wymyśliłam oraz uszyłam to, co widzicie na zdjęciach, choć droga do celu prowadziła przez wyboje i dziury w asfalcie. DSC01348DSC01358DSC01338

Pierwsza wersja skrzydeł oraz wdzianka okazała się niewypałem. Skrzydła wszyte w szwy ramion były za ciężkie i ciągnęły całość, zaś podkrój szyi z przodu koszulki był tak szeroki (musiała się przez niego przedostać głowa), że zsuwał się z ramion. Oj, jak ja się znowu zniechęciłam. Ale poddać się nie mogłam. Na szczęście druga wersja po poprawkach zdała egzamin i do tego stopnia zadowoliła dziecko, że to w pełnym chrabąszczowym rynsztunku chciało się udać na imprezę komunijną do swojego kuzyna. Nie zachwyca może jakością wykonania, ponieważ w tym zniechęceniu niespecjalnie mi na tym zależało i szczerze mówiąc, mało się przykładałam, bo czas gonił, ale wygląda znacznie lepiej niż sobie to wyobrażałam. No i dopiero kiedy wyfrunął mi chrabąszcz na łąkę w parku, popatrzyłam na to zjawisko z nieukrywaną przyjemnością i zadowoleniem z całkiem nieźle wykonanej pracy.DSC01354DSC01350DSC01363

Na koniec podaję trochę technikaliów, gdyby komuś przyszło się zmierzyć z podobnym wyzwaniem:

  1. Poza tymi białymi fifraczkami wystającymi ze skrzydeł brzegi skrzydeł ze sztruksu oraz wdzianka są jedynie obrzucone owerlokiem – podłożenia byłyby za grube, zaś chowanie szwów w środku skrzydeł spowodowałoby ich spore zmniejszenie i prawdopodobnie kiepskie układanie się, bo sztruks jest gruby. Podszewkę zawijałam natomiast pod spód, upinałam szpilkami i przyszywałam.
  2. Marynarkę rozprułam i do uszycia skrzydeł wykorzystałam tylko część składającą się na plecy. Na to naszyłam ten plaster z neoprenu, zostawiając otwarty podkrój szyi.
  3. W pierwszej wersji spód skrzydeł zrobiłam z neoprenu, ale choć skrzydła wyglądały super i lepiej się układały, były za ciężkie. Odprułam go i wymieniłam na podszewkę.
  4. Między podszewką a wierzchem skrzydeł jest odrobina wypełnienia (takiego silikonowego z poduszek). Inaczej skrzydła leżałyby smętnie na plecach. Dodatkowo wypełnienie jest też między tym czymś czarnym a skrzydłami.
  5. Skrzydła ostatecznie mają szelki zapinane na guziczki.
  6. Podkrój szyi w skrzydłach zszyłam na samym końcu po wypełnieniu skrzydeł i zamocowaniu szelek.
  7. Wdzianko ma wydłużony tył, co widać na niektórych zdjęciach, imitujący spodnią warstwę skrzydeł. Mógł być dłuższy, ale wyszło, jak wyszło, bo wszystko robiłam „na oko” 😉
  8. Do wdzianka z przodu wszyłam zamek błyskawiczny, zmniejszając jednocześnie dekolt. Lepiej byłoby mu z tyłu, ale koszulkę kroiłam jeszcze, planując wszyć skrzydła w szwy ramion. Wtedy zapinanie na plecach nie miałoby racji bytu, a dekolt musiał być odpowiednio duży.
  9. Trzecia para odnóży jest przytwierdzona do rękawów za pomocą nici do jeansu. Dzięki temu się fajnie poruszają. Przeszycia w pionie mają udawać stawy, a poza tym dzięki nim się te odnóża trochę zginają.
  10. Opaskę z czułkami też zrobiłam. Czułki to druciki ubrane w tunelik z tej zasłonowej tkaniny i wykończone pędzelkami z filcu.

DSC01356DSC01365DSC01355

No i jak Wam się podoba mój słodki robaczek? 😀

Pozdrawiam majowo, Kasia!

17 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *